„Hands-On” Glycine Airman DC-4
Pokład amerykańskiego samolotu pasażerskiego Douglas DC-4 był miejscem narodzin koncepcji Glycine Airmana. To właśnie tej maszynie dedykowana jest nowa odsłona tego kultowego dla wielu czasomierza.
Nie da się ukryć, że na CH24.PL mamy pewną słabość do Glycine Airmana. W przeładowanej niczym wielki supermarket branży zegarkowej ten model oferuje kawał historii i charakteru, pozostając jednocześnie w zasięgu portfela przeciętnego zjadacza chleba. Co godne podkreślenia, przez całe 62 lata swojego istnienia Airman praktycznie się nie zmienił, pozostając wiernym projektowi z 1953 roku. Zegarek miał być „tool-watchem” dla pilotów komercyjnych linii lotniczych, z czytelnym interfejsem i wskazaniem czasu w dwóch, a nawet trzech strefach czasowych jednocześnie. Pamiętać trzeba, że połowa ubiegłego wieku to nie był jeszcze czas komputerów, automatycznych nawigacji i precyzyjnych przyrządów – i w tych realiach dokładny, funkcjonalny czasomierz okazał się wręcz koniecznością. W tych samych okolicznościach i z podobnych pobudek powstał GMT Master od Rolexa. Chociaż oczywiście projekt Glycine nie zdołał osiągnąć podobnego statusu, zasługuje na więcej uwagi, niż jest mu poświęcane. By nie powtarzać n-ty raz historii modelu, zachęcam do zajrzenia TUTAJ.
Kolejna porcja nowych Airmanów pojawiła się na tegorocznym BaselWorld, a moją uwagę szybko przykuło DC-4. Zegarek świetnie oddaje vintage’ową naturę modelu, ze wszystkimi małymi detalami, które lubię w Airmanach. Przyjrzeliśmy mu się więc bliżej.
Design Glycine Airman to prosta, nieskomplikowana forma. Stalowa koperta z długimi, lekko wyoblonymi uszami ma 42mm średnicy – gabaryt idealny dla tego typu zegarka, dobry na praktycznie każdy nadgarstek. Od spodu zamyka ją wkręcony dekiel z okienkiem ze szkła mineralnego, od góry natomiast grawerowany, obrotowy bezel i osadzone w nim, lekko wypukłe szkło z syntetycznego szafiru. Nad okienkiem datownika doklejona jest powiększająca lupka – mały detal, który osobiście uwielbiam – z czysto estetycznych pobudek.
Bezel jest obrotowy (obraca się płynnie w obie strony) i zabezpieczony mechanizmem na wysokości godz.4 koperty. Składa się on z zakręcanej koronki i zębatki, która przykręcona blokuje pierścień przed przypadkowym obrotem. Wycięta i wypełniona na czarno skala 24-godzinna pozwala – w relacji z jedną z centralnie zamocowanych na tarczy wskazówek – odczytać czas w dodatkowej strefie czasowej. Tarcza jest czarna, półmatowa i ma namalowane aplikacje: precyzyjną podziałkę minutową, arabskie indeksy godzinowe i wkomponowaną między nie skalę 24h dla wskazówki GMT. Do tej skali odnoszą się aplikacje AM/PM (przed i po południu).
W centralnej osi cyferblatu zamocowano 4 wskazówki. Te odpowiadające za wskazanie czasu lokalnego są trójkątne, satynowane i wypełnione zieloną luminową. Sekundy odmierza prosta wskazówka z kółkiem i lumą, GMT zaś to zupełnie prosta, dość cienka, stalowa wskazówka niczym igła w kompasie (DC-4 dostępny jest również z trzema wskazówkami, bez dodatkowej GMT). Ostatni element to datownik. Spore wycięcie na godz.3 odsłania biały dysk z czerwonymi cyframi dni miesiąca – i na tle całej, monochromatycznej kompozycji to przyjemne urozmaicenie. Co jednak najistotniejsze, tarcza jest czytelna i funkcjonalna, drugiej i trzeciej strefy używa się intuicyjnie, podobnie jak datownika ze wspomnianą lupką. Dla mnie najmocniejszą stroną designu Airmana jest jego militarny sznyt – choć na co dzień fanem militariów zupełnie nie jestem. Cała kompozycja jest spójna, przyjemnie surowa i vintage’owa, a wrażenie dodatkowo potęguje nylonowy pasek.
NATO – bo tak określa się popularnie ten typ – robi ostatnio prawdziwą furorę. Moda na zakładanie nawet drogich i eleganckich czasomierzy na materiałowe paski z zestawem szlufek doszła do tego, że platynowy Lange Datograph na szarym, parciaku specjalnie nie szokuje (zapewniam, że wygląda znakomicie). Na czarnym NATO Airman wypada rewelacyjnie, a i pasek Glycine pochwalić trzeba za świetne wykonanie, wygodę i skórzaną wstawkę w miejscu dziurek. Pasek może być także zielony albo beżowy.
Personalizowany logo Glycine rotor to właściwie jedyna modyfikacja automatycznego kalibru GL 293. Werk pochodzi od ETY (2893-2) i ma moduł GMT. Jego rezerwa chodu przy pełnym nakręceniu to 42 godziny. Użytkowanie ułatwia zdecydowanie stop-sekunda i szybka korekta daty. Wszystkich ustawień dokonuje się zakręcaną, troszkę zbyt małą koronką.
W całej kolekcji Airmanów DC-4 jest niestety jednym z droższych modeli. Cena na metce to 8.650PLN, co i tak w porównaniu do rynkowej oferty zegarków z GMT nie jest kwotą specjalnie wygórowaną.
Zegarek do testu udostępniła marka Glycine.