
Biver Carillon Tourbillon – pierwszy zegarek legendy branży zegarmistrzowskiej [zdjęcia live, dostępność, cena]
Jean-Claude Biver i jego syn Pierre prezentują pierwszy czasomierz własnej, sygnowanej nazwiskiem „Biver” marki. To wyposażony w tourbillona i repetycję minutową model z nietuzinkowym poziomem wykończenia detali.
Odkąd kilkanaście miesięcy temu Jean-Claude Biver przyznał wreszcie, że pracuje nad własną marką zegarkową, oczekiwanie na nią stało się jedną z najważniejszych pozycji w zegarkowym kalendarzu. Przez 5 dekad Biver stał się niekwestionowaną legendą, ikoną, człowiekiem, który odpowiadał za wiele spektakularnych historii sukcesu. To on stoi za powrotem do życia marki Blancpain, on pomógł Omedze związać się z Jamesem Bondem, on uczynił z niepozornego Hublota pełnoprawnego gracza luksusowego segmentu rynku i wreszcie uporządkował zegarkowe podmioty w grupie LVMH. Biver ma dziś 73 lata, ale o przejściu na emeryturę nie ma mowy. Jak sam mówi i podkreślił wielokrotnie podczas premiery swojej własnej marki, człowiek może przejść w stan spoczynku, ale jego pasja nigdy.

Marka „Biver” to wspólny projekt Jean-Caude’a i jego młodego syna, Pierre’a. Koncepcja firmy zakłada tworzenie zegarków na zasadzie „etablissage” – konstruowaniu ich w oparciu o części i wykończenie od zewnętrznych dostawców. Kiedyś w Szwajcarii nawet największe marki dokładnie tak tworzyły swoje czasomierze. Z czasem moda na „in-house” wyparła poleganie na najdoskonalszych w swoim fachu (zazwyczaj bardzo wyspecjalizowanych) rzemieślnikach, ale ten format zdaje się powoli wracać do łask. Biver kłania się mu nisko w pas, bowiem cały zegarek, jak i przyszłe modele, powstaje w oparciu o najlepszych możliwych podwykonawców ze Szwajcarii. Często tych, z którymi JCB miał już okazję pracować na różnych etapach swojej kariery. Pierwszy „Biver” łączy w sobie interesujący design, oryginalne elementy i automatyczny mechanizm (z mikrorotorem) z komplikacjami tourbilona oraz repetycji minutowej typu „Carillon”. Wykończony w najdrobniejszym detalu, zgodnie z maksymą „invisible visibility” – nawet to, co niewidoczne, winno być udekorowane z najwyższą atencją.



Premiera pierwszego modelu duetu Biver senior – Biver junior odbyła się w Givrins, w siedzibie marki, pół godziny drogi od Genewy. W strugach deszczu konferencję prasową – oczywiście pod dachem – i prezentację marki oraz jej pierwszego dzieła obserwowała cała śmietanka zegarkowej branży (i nie piszę tego dlatego, że wśród gości znalazłem się również ja), na czele z takimi osobami jak Philippe Dufour, Max Busser, Edouard Meylan czy Aurel Bacs. My jednak o samym wydarzeniu rozpisywać się nie będziemy. Przejdźmy więc od razu do zegarka.
Niewidzialna widzialność
Jak już wspomniałem, nadrzędną wartością, wyróżniającą zegarki Biver ma być poziom wykończenia, posunięty aż do granic przesady – o ile o przesadzie w przypadku zegarmistrzowskiej sztuki wypada mówić. Każdy z komponentów zewnętrza oraz mechanizmu jest wykańczany od A do Z, nawet od strony, której nie widać gołym okiem. Dotyczy to więc wszystkich komponentów mechanizmu, w tym np. spodnich powierzchni mostków, które są ręcznie zdobione chropowatym wykończeniem. Kaliber JCB-001 powstał w wyniku współpracy z ulokowana w Neuchatel manufakturą Cercle des Horlogers.

Mechanizm złożono z 374 komponentów i zaopatrzono w 72 h rezerwy chodu. O naciąg dba złoty mikrowahnik, redukujący również grubość całego werku, a przez to samego zegarka. Tourbillon, ulokowany klasycznie u dołu kompozycji, zaopatrzono w tytanowy, widoczny od przodu mostek, wypolerowany rzecz jasna ręcznie. Do tourbillona dodano repetycję minutową w wariancie „Carillon”. Wyposażono ją w trzy młotki, wybijające na żądanie (po przesunięciu przesuwki na boku koperty) odpowiednią ilość godzin, kwadransów oraz minut od ostatniego kwadransa. Taka wersja jest znacznie trudniejsza w konstrukcji, a przede wszystkim regulacji, niż standardowy repetier – ale wynagradza trud wyjątkowo czystym, urozmaiconym dźwiękiem.

Współczesność i tradycja
O ile mechanicznie Biverowie postanowili pozostać wierni najlepszym zegarmistrzowskim tradycjom, projekt „opakowania” to już bardziej współczesna reinterpretacja klasyki. Koperta – okrągła i o tradycyjnych proporcjach – mierzy 42 mm średnicy i 13,7 mm grubości. Wykończona jest satynowaniami i polerkami. Po prawej stronie ma sygnowaną logo „JCB” koronkę, a od spodu i od góry szafirowe szkła. W uszach zamocowano zaś zdecydowanie najbardziej charakterystyczny i rzucający się oczy element całego projektu.

Bransoleta modelu Carillon Tourbillon Biver złożona jest z rzędów małych, wykończonych naprzemiennie satynowaniem i polerką ogniw o geometrycznym, wyrazistym kształcie. Całość odbija światło w taki sposób, że z daleka zegarek zdaje się wręcz mrugać odbitymi promieniami. Projekt jest bez dwóch zdań odważny, niepowtarzalny i… oryginalny, jak na tego typu zegarek. Kopertę oraz bransoletę wybrać można w opcji z tytanu, różowego złota albo w bi-kolorze, z połączenia obu tych metali. Na tym jednak opcja wyboru się nie kończy. Nie kończy również kreatywność Bivera.

Tarcza zegarka – jego prawdopodobnie najistotniejszy element – została wykonana z kamienia. Wybrać można między srebrnym obsydianem albo sodalitem. Skąd taki wybór? Biver tłumaczy go symbolicznym znaczeniem obu kamieni, dodającym metafizycznej wartości całemu zegarkowi. Obsydian symbolizuje odrodzenie, sodalit uspokaja i ma właściwości ochronne. Tarcze mają wypukłą formę i nałożone na powierzchnie indeksy godzinowe ze złota. U góry dumnie widniej logo/nazwisko „Biver”, dół zaś w całości okupuje tourbillon. Wybrać można również transparentny cyferblat z szafirowego szkła, z widokiem na elementy mechanizmu.



Dostępność (ekskluzywność) i cena (astronomiczna)
Biver Carillon Tourbillon nie jest zegarkiem, który objęty zostanie konkretną limitacją. Będzie jednak limitowany dostępnością, a w pierwszym roku wyprodukowanych zostanie kilkadziesiąt egzemplarzy. Dystrybucją zajmą się cztery wybrane podmioty, każdy reprezentujący inny kontynent. W Europie zaszczyt ten przypadł Buchererowi. A cena egzemplarza – zależy oczywiście od wersji i materiału. Zaczyna się jednak od poziomu 520 000 EUR (~2 410 000 PLN)… plus podatki. Nikt nie powiedział, że będzie tanio, choć w tym wypadku mam wrażenie, że cena schodzi przy projekcie Biver & Son na drugi, jeśli nawet nie trzeci plan.

PS Prototypowy egzemplarz zegarka (ten ze zdjęcia powyżej i poniżej), który na nadgarstku nosi sam J-C Biver, zlicytowany zostanie niebawem przez dom aukcyjny Phillips. Cały dochód przeznaczony będzie oczywiście na cele charytatywne.


Biver Carillon Tourbillon
Producent | Biver |
Nazwa modelu | Carillon Tourbillon |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | JCB-001 |
Rezerwa chodu (h) | 72 |
Koperta | tytan, różowe złoto |
Średnica (mm) | 42 |
Wysokość (mm) | 13,7 |
Wodoszczelność | 50m |
Pasek | bransoleta |