Basel 2014: Oris Calibre 110
W tym roku Oris świętuje swoje 110. urodziny – i robi to w sposób nie byle jaki. Oto przed Wami pierwszy manufakturowy kaliber firmy z Holstein.
Orisa założyli w roku 1904 Paul Cattin i Georges Christian – dwaj zegarmistrzowie z ambicją tworzenia wysokiej klasy mechanicznych zegarków za rozsądne pieniądze. Bogatą historię marki, z etapami takimi jak chwilowa przynależność do grupy ASUAG (dzisiaj Swatch Group) czy wykupienia przez obecnych właścicieli Ulricha Herzoga i Rolfa Portmana, możecie z detalami prześledzić TUTAJ. My skupmy się na jakże niespodziewanej, a przy tym miłej niespodziance, jaką Oris przygotował na swoje okrągłe urodziny. Nie jest tajemnicą, że współczesny Oris bazował w 100% na mechanizmach kupowanych od zewnętrznych dostawców, głównie ETY i Sellity. W swojej historii marka ma jednak pokaźną kolekcję 229 własnych kalibrów mechanicznych, produkowanych pomiędzy latami 1904-1982. Do listy tej wkrótce dołączy werk nr. 230 – pierwszy manufakturowy kaliber Orisa od przeszło 3 dekad. Co powinno ucieszyć fanów nie tylko Orisa, ale i zegarmistrzostwa jeszcze bardziej, firma – we współpracy ze swoimi szwajcarskimi partnerami z L’Ecole Technique Le Locle – podeszła do sprawy na poważnie i przygotowała werk z bardzo interesującymi parametrami.
Kluczowym detalem wyposażonego w tradycyjny, ręczny naciąg kalibru 110 jest potężna, 10-dniowa (!) rezerwa chodu. Co godne podkreślenia, uzyskano ją z pojedynczego, dużego bębna sprężyny, a sprężyna po rozwinięciu ma długość 1.8m. Konstrukcja ta ma także opatentowany wskaźnik rezerwy chodu, który firma nazywa „non-linear”. W praktyce oznacza to, że widoczne na tarczy zegarka (na godz. 3) wskazanie rezerwy chodu podzielono tak, że odstęp między pierwszymi 7 dniami jest jednakowy, a przez 3 ostatnie dni wskazówka porusza się szybciej, niejako przypominając właścicielowi o kończącej się energii. Poza rezerwą mechanizm ma też małą sekundę na godz. 9.
Małe koło balansowe tyka z częstotliwością 3Hz (21.600 A/h), a całość składa się ze 177 komponentów i ma sporą średnicę 34mm. Dużo uwagi poświęcono także estetyce mechanizmu. I choć próżno tu szukać tradycyjnych pasów genewskich czy niebieskich śrubek, szczotkowane mostki z ręcznie fazowanymi i polerowanymi krawędziami nadają mu bardzo przyjemnego charakteru.
Calibre 110 zadebiutuje na tegorocznym Baselworld zamknięty w dwóch wersjach 43mm, eleganckiej, wypolerowanej koperty – w stali albo 18ct różowym złocie – z paskiem ze skóry krokodyla i szafirowym szkłem od frontu i dekla. Oba modele otrzymają srebrny cyferblat z wypolerowanymi wskazówkami (z niewielką ilością luminovy) i indeksami w stylistyce dość dobrze kojarzącej się z marką. Ciężko na razie stwierdzić, czy premiera in-house’owego kalibru Orisa to tylko jednorazowy „wyskok” czy nowa, długoterminowa polityka firmy. Faktem jest, że na początek powstanie ledwie 220 sztuk – po 110 każdej wersji materiałowej koperty. Stalową wyceniono na 5.500CHF (19.140PLN), złotą na 14.800CHF (51.500PLN).
Nasze wrażenia oraz zdjęcia Live nowego, rocznicowego Orisa już za 2 tygodnie prosto z Baselworld 2014.