Basel 2012 „The Best of…”
Tak jak po SIHH, tak i po tegorocznym BaselWorld prezentujemy Wam zupełnie subiektywną listę najciekawszych tegorocznych nowości branży zegarkowej.
Kristian Haagen (TimeGeeks.dk) Urban Jürgensen & Sønner Chronometre P8 Automatique
W kwestii nowych modeli ten rok jest nieco spokojniejszy. I nie jest to wcale nic złego – wręcz przeciwnie. Bardzo przyjemnie było odwiedzać kolejne marki i dowiadywać się więcej o usprawnieniach i precyzji zamiast długich i dziwnych czasami tyrad o egzotycznych materiałach z innej planety. Breguet i Chopard postawili na odpowiednio 10 i 8-Hercowe mechanizmy, celując w poprawienie precyzji zwiększoną częstotliwością ultra-szybkich kalibrów. Duży plus za podjęcie i kultywowanie funkcji zapomnianej przez znakomitą większość innych marek – precyzji.
Reedycja roku zdecydowanie należała do TUDORA i jego fantastycznego, 41mm divera inspirowanego modelem z 1954 roku. Szczególnie tarcza modelu Heritage Black Bay jest urzekająca i zaprojektowana w zgodzie z historią marki i wymaganiami kolekcjonerów firmy (również ROLEX).
Jeśli jednak mam wskazać jedną ulubioną nowość BaselWorld 2012, mój wybór pada na Urban Jurgensen & Sonner Chronometre P8 Automatique. Choć ciągle w fazie prototypowej, jestem spokojny o końcowy rezultat, wiedząc, że za mechanizm zegarka odpowiada sam Kari Voutilainen. A, i jeszcze odnośnie precyzji… ten nowy in-housowy kaliber do UJ&S będzie około 40% dokładniejszy od regulacji certyfikatu chronometru COSC. Imponujące!
____________________________________________________________
Elizabeth Doerr (WorldTempus.com) Speake-Marin Serpent Calnedar
Dla mnie zdecydowanym faworytem tegorocznego BaselWorld był Serpent Calendar od Petera Speake-Marin’a. Zegarek idelanie łączy najlepsze elementy zegarmistrzowskiej sztuki zamykając je w jednym, fantastycznie estetycznym modelu z dokładnym i pięknym jednocześnie automatycznym mechanizmem. Jak każdy zegarek Speake-Marin, model jest w pełni modyfikowalny pod indywidualne życzenie klienta. Dla mnie jednak najistotniejszy jest fakt, że to „dostępny” zegarek Speake-Marin. Podczas gdy dotychczas czasomierze tej marki były rzadkie, kolekcjonerskie – a wiec i drogie – nowy Serpent Calendar, w stalowej lub złotej kopercie, może trafić na nadgarstek „przeciętnego Kowalskiego”, nawet jeśli nadal będzie dość rzadkim produktem.
____________________________________________________________
Louis Nardin (WorldTempus.com) Glashütte Original Grand Cosmopolitan Tourbillon
Grand Cosmopolitan Tourbillon od Glashütte Original okazał się nie lada rewelacją z racji swoich funkcji dostosowanych do podróżnika z dobrym gustem. Czasomierz oferuje 37 stref czasowych, uwzględniając czas letni. Czytelny, z latającym torubillonem, duża datą i wiecznym kalendarzem, model ten jest zadziwiająco łatwy w obsłudze. Wreszcie to fantastyczny przykład niemieckiej szkoły zegarmistrzowskiej z Saksonii, którego 6 lat poświęconych na prace projektowe i wykonawcze pokazuje wagę i poziom tamtejszego fachu.
____________________________________________________________
Miguel Seabre (Espiral do Tempo) VULCAIN 50s Presidents’ Watch „Herbie Hancock”
W tym roku nie specjalnie fascynowało mnie coś, co nazywam „technorology” czyli zegarmistrzostwo koncepcyjne. Zdecydowanie bardziej moja uwaga powędrowała w kierunku czystych, prostych form i dostępnych cenowo czasomierzy, przeznaczonych do użytkowania na co dzień w przeciwieństwie do obscenicznie drogich propozycji, dziwacznie prezentujących się na ręku. Mając to na uwadze, wybieram VULCAIN 50s Presidents’ Watch „Herbie Hancock” – ponieważ jestem fanem stylistyki lat 50-tych, to godna uznania, niszowa marka, posiada legendarny (i użyteczny) kaliber z alarmem Cricket, jest limitowany, niebieska tarcza urzeka, proporcje 42mm koperty są idealne i wreszcie kosztuje poniżej 5000Euro! Z innych nowości wskazałbym architektoniczny DB28 ST od De Bethune oraz klasyczny Patek Philippe Ref 5204 Perpetual Calendar z chronografem Split-Second. Warto wyróżnić również TUDORA Heritage Black Bay z vintagową tarczą za około 2.500Euro i czysty design modelu Badollet Ivresse.
____________________________________________________________
Tomasz Kiełtyka (CH24.PL) Bell & Ross WW1 Chronographe Monopoussoir
Moim zdecydowanym faworytem tegorocznych targów w Bazylei jest PSM Serpent Calendar. Jako że model ten wskazała Elizabeth, postanowiłem wybrać coś z bieguna przeciwnego klasyce – zegarek o bardziej sportowym charakterze. A właściwie dwa zegarki. Jeden z nich to stanowiący świetne połączenie stopera, alarmu i wskazania drugiej strefy czasowej Zenith Doublematic. Natomiast drugim jest jednoprzyciskowy chronograf o charakterze vintage z tarczą w kolorze kości słoniowej – Bell & Ross WW1 Chronographe Monopoussoir.
____________________________________________________________
Łukasz Doskocz (CH24.PL) ZENITH Pilot Doublematic
Jako, że postanowiliśmy w naszym mini-rankingu wyróżnić 6 różnych czasomierzy, moje zadanie, jako wybierającego na końcu, było najtrudniejsze. Wracając z Bazylei i planując już powyższy ranking, moje myśli wędrowały w kierunku dwóch czasomierzy. Tak, jak wspomniał Kristian, tegoroczne Basel było, nazwijmy to, mniej spektakularne w nowości, niż poprzednie lata, ale mimo to w całej masie nowych modeli pojawiło się co najmniej kilka wartych bliższej uwagi (vide nasza lista) z dokładnie dwoma wyjątkowymi.
Pierwszy, to uhonorowany już przez Elizabeth Serpent Calendar Petera Speake-Marina – fenomenalne połączenie klasyki, charakteru (koperta Piccadilly), niezależnego zegarmistrzostwa najwyższej klasy i jakości za bardzo, bardzo rozsądne pieniądze.
O drugim, który jest moim „Best of..” tegorocznego BasleWorld, wspomniał już Tomek. Kiedy zobaczyłem na witrynie pawilonu Zenitha wizualizację modelu Pilot Doublematic, pomyślałem – WOW! Obejrzenie zegarka na żywo tylko spotęgowało tę ekscytację. Dlaczego Doublematic? – za świetne (stylistycznie i mechanicznie) połączenie chronografu El Primero, dużej daty, 30-sekundowego alarmu i wreszcie komplikacji World-Time w jednym, kapitalnym zegarku za mniej niż 10.000Euro – fenomenalna propozycja!