
Basel 2011: CORUM Admiral’s Cup Seafender 46
Kontynuując zapoczątkowaną w ubiegłym roku linię ekstremalnych, sportowych nurków, dwa nowe modele Admiral’s Cup Seafender 46 manufaktury CORUM stanowią idealny przykład rasowych tool-watch’y z wyższej półki.
„Tool-watch” to z definicji (choć nie jest to bynajmniej oficjalne pojęcie) zegarek do wszystkiego. Mówiąc obrazowo jest to czasomierz, który powinien z łatwością wytrzymać wspinaczkę na K2, nurkowanie w Dahab Blue Hole w Egipcie, rekreacyjny spacer po Biegunie Północnym – słowem wszystko to, z czego przetrzymaniem spore kłopoty będzie miał jego właściciel. Jako, że mówimy o zegarku, tool-watch powinien jednocześnie, w każdej z tych ekstremalnych sytuacji, precyzyjnie i bez zakłóceń wskazywać upływający czas. Popularnie zwykło się zakładać, że najlepszymi tool-watchami wśród mechanicznych zegarków są te dedykowane nurkom – tzw. divery. I, o ile nazywanie rasowym tool-watchem Rolexa Submarinera jest nieco naciągane, sporo jest na rynku zegarków, które już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie pancernych przyrządów, będących bardziej narzędziami, niż delikatnymi mechanicznymi czasomierzami.
W ubiegłym roku, w Bazylei, manufaktura CORUM zaprezentowała idealnie spełniający wszystkie powyższe kryteria model Deep Hull 48 (pisaliśmy o nim TUTAJ). Ogromny (48mm średnicy) tytanowy diver od razu przypadł do gustu miłośnikom rasowych „nurków” – nawet tych, którzy nurkowanie kończą na kąpieli w domowej wannie. W tym roku firma zaprezentuje dwa kolejne modele, inspirowane Deep Hull. Kolekcja Admiral’s Cup Seafender 46 składać się będzie z dwóch zegarków: Dive (automatyczny) i Chrono Dive (automatyczny z chronografem), w nieco pomniejszonych kopertach.


Podobnie jak pierwowzór (zaprezentowany w 50-tą rocznicę powstania linii Admiral’s Cup) oba nowe Divery CORUM charakteryzować się będą surowym, technicznym kształtem, formą i wykończeniem, bezbłędnie przywodzącym na myśl rasowego nurka. Dwunastokątna koperta obu modeli (wodoszczelna do 300m), wykonana z tytanu, ma średnicę 46mm i wykończona jest szczotkowaniem połączonym z drobnymi, polerowanymi detalami. Bardzo surową formę koperty, niczym wykutą z jednego kawałka stali (w rzeczywistości tytanu) podkreśla dodatkowo masywny, szczotkowany bezel z grawerowanymi indeksami nurkowymi. Pomagający w mierzeniu czasu nurkowania i dekompresji pierścień obraca się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek, w odstępach minutowych (2 kliknięcia na minutę, co łącznie daje 120 kliknięć). Nieco eleganckiego sznytu dodaje całej kompozycji polerowana, zakręcana koronka z wytłoczonym logo marki oraz przyciski stopera (w wersji z chronografem). Oba modele wyposażone zostały w osłoniętą szafirowym szkłem, czarną, matową tarczę z nałożonym, polerowanym logo CORUM i charakterystycznymi flagami sygnałowymi w roli indeksów godzinowych. Jak na nurka przystało, tarcza opatrzona jest sporą ilością Superluminovy, obecnej także na fazowanych wskazówkach. Model Dive dodatkowo posiada wskazanie dnia tygodnia i miesiąca oraz tarczę małej sekundy, podczas gdy model Chrono Dive trzy totalizatory: małą sekundę oraz licznik 30-minutowy i 12–godzinny stopera.


Czasomierze bazują na manufakturowych werkach CORUM z certyfikatami chronometru COSC. Kaliber CO947, napędzający wersję Dive, ma 42 godzinną rezerwę chodu i balans pracujący z częstotliwością 4Hz (czyli 28.800 A/h). Kaliber CO753, pracujący w modelu Chrono Dive, ma nieco większą rezerwę chodu – 48h – i balans o tej samej częstotliwości pracy – 4Hz. Niestety ten drugi werk pozbawiony jest datownika, choć wkomponowanie go w tarczę mogłoby zaburzyć jej czytelność i symetrię. Choć niewidoczne gołym okiem (za sprawą pełnego dekla, z wygrawerowaną postacią nurka) oba kalibry są starannie wykończone i zwieńczone wahnikiem z logo manufaktury.
Oba zegarki dostarczane będą z masywnym paskiem z wulkanizowanej gumy, personalizowanym logo CORUM i zapinanym na masywną, tytanową klamrę. Oba stanowią – w moim odczuciu – kwintesencję sportowo-technicznego divera z inklinacjami do miana prawdziwego tool-watcha. Choć niewątpliwie mocno marketingowe jest stwierdzenie firmy, że zegarki mogą być równie dobrze noszone na skafandrze nurka co pod mankietem koszuli, Admiral’s Cup Seafender 46 to jedna z najciekawszych i jednocześnie najefektowniejszych wizualnie tego typu propozycja na rynku. A stworzenie eleganckiego tool-watcha to nie lada wyczyn.
Opracowanie: Łukasz Doskocz