A. Lange & Söhne Datograph w dwóch odsłonach
25 lat temu światło dzienne ujrzał jeden z najlepszych chronografów w historii zegarmistrzostwa. Lange celebruje jubileusz dwoma specjalnymi, diametralnie różnymi edycjami ikonicznego Datographa.
Rok 1999 zapisał w historii manufaktury A. Lange & Söhne złotą kartę, być może jedną z absolutnie najważniejszych w jej krótkich dziejach. Lange „odrodziło się” zaledwie 4 lata wcześniej, za sprawą pasji i determinacji Waltera Lange oraz przedsiębiorczości i wizji Güntera Blümleina. Choć w 1994 roku debiutowały cztery ikoniczne modele, to 5 lat później Lange zaprezentowało światu (podczas targów Baselworld) swój pierwszy chronograf. Ochrzczony został wdzięczną nazwą Datograph, wynikającą z zawartej w mechanizmie kombinacji chronografu oraz dużej daty. Nie będę się rozwodził nad tym, jak doskonale przyjęty został projekt zegarmistrzów z Glashütte – faktem jest, że to werk niemal jednogłośnie uznawany za jeden z najdoskonalszych mechanicznych stoperów w historii. Dodatkowo Lange zaprojektowało cały zegarek po swojemu, miał więc tarczę z dominującym dużym datownikiem i przesuniętymi nieco poniżej osi symetrii małymi tarczkami.
Pierwowzór Lange opakowało w platynę i połączyło z czarnym cyferblatem ze srebrnymi tarczkami. Potem do kompletu dodano model z różowego złota, który zresztą upodobał sobie i kupił sam Philipe Dufour – legenda niezależnego zegarmistrzostwa. Lange nigdy specjalnie nie eksperymentowało z zegarkiem, utrzymując jego kanon przez lata, w praktycznie niezmienionej formie. O największe szaleństwo Niemcy pokusili się chyba prezentując wariant Up/Down Lumen, czyli Datographa z tarczą z szafirowego szkła, duża ilością luminowy i wglądem w pracujący mechanizm. Oparto go o pokazany w 2012 roku, odnowiony projekt zegarka, z dodaną rezerwą chodu. To zresztą chyba najbardziej lubiany Datograph, który zresztą miałem niewątpliwą przyjemność przetestować w detalach TUTAJ.
25 lat swojej niekwestionowanej ikony A. Lange & Söhne świętuje podczas tegorocznych targów Watches & Wonders – i robi to dokładnie w swoim powściągliwym stylu. Dwa rocznicowe modele uznać można bardziej za dodatki do kolekcji niż jakąkolwiek rewolucję, ale i tak (także z racji limitu) ustawią się po nie kolejki chętnych kolekcjonerów.
Datograph Up/Down „Blue”
Pierwszy nowy Datograph to de facto tylko kosmetycznie odświeżona wersja klasycznego modelu Up/Down. Tym razem zegarek zrobiony jest z 18 ct białego złota. Koperta ma 41 mm średnicy i 13,1 mm grubości. Z obu stron zamykają ją szafirowe szkła. Po stronie prawej ulokowano sygnowaną koronkę, po lewej zaś przycisk do korekty dużego datownika. Typowo dla Lange, obudowę wykończono satynowaniem i polerkami.
Dugi wyróżniający zegarek element to kolor – po raz pierwszy bowiem Datograph prezentuje niebieski cyferblat. Tarcza zachowała klasyczny układ z dwiema lekko przesuniętymi małymi tarczkami (licznik 30-minutowy i mała sekunda) w kolorze srebrnym, wskazaniem rezerwy chodu na godz. 6 oraz datownikiem (podwójne, duże okno) na godz. 12.. Odcień cyferblatu wpada nieco w granat i koresponduje z kolorem paska ze skóry aligatora, zapinanego na złotą klamerkę.
Pod dekiel koperty trafił klasyczny, manualnie nakręcany kaliber L951.6 z 60 h rezerwy chodu. Zamocowany na ręcznie grawerowanym mostku balans tyka z częstotliwością 2,5 Hz, a 451 tworzących mechanizm komponentów wykończono z najwyższą starannością.
Lange wykona dokładnie 125 numerowanych egzemplarzy modelu Datograph Up/Down „Blue”. Ile będzie kosztował, tego nie podano.
Datograph Perpetual Tourbillon Honeygold „Lumen”
Za tą nieco przydługą nazwą kryje się druga rocznicowa propozycja – tym razem nieco bardziej szalona wariacja na temat Datographa. Do klasycznego modelu dodano bowiem wieczny kalendarz, a całość zaprezentowano w transparentnym wydaniu, regulowanym latającym tourbillonem.
Datograph z wiecznym kalendarzem pojawiał się już w kolekcji Lange, choćby w bardzo atrakcyjnej wersji z białego złota z szarym cyferblatem. W zestawie z dwiema Wielkimi Komplikacjami zadebiutował w roku 2016, a teraz niemieccy zegarmistrzowie postanowili jeszcze ten projekt wzbogacić. Dodawali więc do kompletu transparentność, okraszoną sporą (jak na Lange, wręcz monumentalną) ilością świecącej w ciemnościach luminowy.
Dwie Wielkie Komplikacje zegarka o wieczny kalendarz z fazami Księżyca i dużą datą, oraz tourbillon z funkcją zero-reset. Pierwsza wskazuje aktualny miesiąc, lata przestępne, dzień tygodnia oraz datę. Fazy Księżyca, wkomponowane w tarczkę na godz. 6, pokażą właściwą pozycję naturalnego satelity ziemi z dokładnością wymagającą korekty o jeden dzień po upływie 122,6 roku. Kalendarz przestawić można o jeden dzień w przód przyciskiem na godz. 10 koperty, tudzież zsynchronizować poszczególne wskazania przyciskami ukrytymi w bokach koperty.
Tourbillon z kolei – regulator wymyślony na przełomie XVIII i XIX wieku przez A.L. Bregueta – w wydaniu Lange ukryty jest po stronie dekla, za to precyzyjnie wyregulowany i zaopatrzony w mechanizm zero-reset. Oznacza to, że odciągnięcie koronki powoduje zatrzymanie wychwytu i reset wskazówki sekundowej do pozycji „0”.
Obie komplikacje – połączone z chronografem flyback – są częścią manualnie nakręcanego kalibru L952.4. Złożony z 684 części werk ma 50 h rezerwy chodu i tyka z częstotliwością 18 000 A/h (2,5 Hz). Wykończony został w zgodzie z najwyższymi standardami i w dwuetapowym procesie, w którym gotowy mechanizm rozkładany jest na części, dekorowany i ponownie składany w całość.
Zewnętrze tego zegarmistrzowskiego działa sztuki to zrobiona ze złota Honeygold koperta, mierząca 41,5 mm średnicy oraz 14,6 mm grubości. Frontowe szkło szafirowe osłania kolejne, lekko przydymione szkło, które stanowi cyferblat. Widać przez niego elementy mechaniki, ale istotniejsza dla konceptu „Lumen” jest luminowa. Pokryto nią obie tarczki, dysk faz Księżyca, dyski dużego datownika oraz skalę tachymetru i podziałkę minutową. Lumą wypełnione są dodatkowo wskazówki, zrobione z tego samego złota co koperta. Zegarek to więc wizualnie nietuzinkowy, ale kombinacją klasycznej elegancji i dość awangardowej przezroczystości tworzy piękny obraz. Atrakcyjny tak samo przy normalnym oświetleniu jak i wtedy, kiedy „Lumen” pokazuje swoje prawdziwe oblicze. To szósty model w linii „Lumen”, po m.in. niezwykle efektownym Zeitwerku czy tradycyjnym Grand Lange 1.
Jak rzecz jasna nietrudno się domyślić, z racji swojego skomplikowania i wyjątkowości A. Lange & Söhne Datograph Perpetual Tourbillon Honeygold „Lumen” nie będzie ani łatwo dostępny, ani tani. Powstanie tylko 50 egzemplarzy, a za jeden trzeba zapłacić… na pewno dużo, bo o cenę należy zapytać osobiście.