Recenzja Oris Aquis Depth Gauge
Czy wodoodporny do 500m, doposażony w głębokościomierz diver Orisa stanowi – nie tylko dla nurkujących – pozycję wartą uwagi?
Sportowe zegarki, określane mianem diverów, stały się w ostatnich latach bardzo popularne. W przypadku wielu z nich związek z nurkowaniem kończy się na masywnie wyglądającej kopercie oraz naniesionym na tarczę napisie „Water Resistant”. Inne dają możliwość zanurzenia się na głębokość np. 1000m, choć jestem pewny, że jedyny kontakt z wodą będą w 99,9% przypadków miały podczas mycia rąk lub kąpieli w basenie. Rynek w tym segmencie mocno się nasycił i nikogo nie zachwyca już wodoodporność na poziomie pół kilometra. To z kolei zmusiło producentów do wprowadzania rozwiązań, które wyróżnią ich modele na tle konkurencji. Co więc takiego ma Oris Aquis Depth Gauge?
Wskaźnik głębokości zanurzenia
Zegarek dokładnie opisywałem już wcześniej (TUTAJ). Zanim poznacie moje wrażenia z blisko dwutygodniowego użytkowania Orisa, na dłużej zatrzymam się przy wskaźniku głębokości zanurzenia – głównym atrybucie prezentowanego modelu, a zarazem wyróżniku na tle konkurencji, zwłaszcza w tym przedziale cenowym.
Głębokościomierz zastosowany w Orisie bazuje na prawie Boyle’a-Mariotte’a, które mówi, że w stałej temperaturze ciśnienie zmienia się odwrotnie proporcjonalnie do zmian objętości. Tyle teorii. W praktyce Szwajcarzy zastosowali o 50% grubsze od standardowego szafirowe szkiełko (dzięki użyciu antyrefleksu i odpowiedniemu wkomponowaniu w kopertę – w ogóle tego nie widać). Kluczowym elementem jest ten znajdujący się na godzinie 12. To nie odprysk, ale specjalny otwór, przez który woda ma szansę dostać się do wnętrza „wyżłobionego” w szafirowym szkiełku kanalika. Kanalika do którego – w trakcie zanurzania – wpływa woda, wywierająca ciśnienie na znajdujące się tam powietrze (przy wynurzaniu ciecz zostaje wyparta). Kiedy pierwszy raz usłyszałem jak Oris poradził sobie z tą „komplikacją” aż się uśmiechnąłem – to dowód na to, że proste rozwiązania bywają bardzo skuteczne.
Ponieważ jestem estetą i zwracam dużą uwagę na design, nie mogę przejść obojętnie obok „oprawy graficznej” głębokościomierza. Skali naniesionej na zewnętrzny ring szafirowego szkiełka (pomiędzy indeksami na tarczy a bezelem) nadano intensywnie żółty kolor, który z czernią tarczy tworzy świetną mieszankę. Sam kanalik ma jasnoszary odcień, który – podczas gdy wypełnia go ciecz – zmienia barwę na ciemnoszarą (dzięki temu łatwo dokonać odczytu). Podsumowując: praktycznie, czytelnie i estetycznie. Zwróćcie uwagę, że skala głębokościomierza nie jest liniowa i kończy się na 100 metrach (pomimo, że zegarek jest wodoodporny do 500 metrów). Inżynierowie (słusznie) założyli, że to raczej funkcja dla nurka-amatora. Osoby schodzące w prawdziwe głębiny doposażają się w precyzyjny sprzęt elektroniczny.
Testując model Oris Aquis Depth Gauge zastanawiałem się, jak będzie wyglądał kanalik po kilkukrotnym zanurzeniu. Chodzi o brud czy kamień, który może w nim osiąść. Rozwiązanie znalazłem w jednej z bocznych „szufladek” pudełka. A jest nim zestaw do czyszczenia, który składa się ze zwykłej strzykawki z naklejką Orisa oraz kilku „nakładek” zwieńczonych cieniutką rurką.
Na koniec jeszcze drobna uwaga. Na rynku są zegarki z „pamięcią” tzn. takie, które zaznaczają najgłębsze osiągnięte miejsce. Ciekawy jestem, czy w przyszłych modelach z tej kolekcji Oris zmodyfikuje głębokościomierz tak, że będzie wskazywał również największe zanurzenie.
Na ręce
Dobrze, że dane mi było użytkować zegarek blisko dwa tygodnie. Dlaczego? Bo przez pierwsze 5 dni nie mogłem się do niego przyzwyczaić. Pomimo iż lubię i na co dzień noszę masywne, sportowe czasomierze, ten swoją wagą dawał się dość mocno we znaki. Problemem okazała się koperta, która zestawiona z lekkim, gumowym paskiem przy ruchu ręką (dodam, że mam bardzo mały nadgarstek) powodowała „przeciążenia” i dyskomfort. Po kilku dniach uczucie praktycznie zniknęło, ale osoby, które nie miały wcześniej do czynienia z tool-watchami będą z pewnością dłużej odczuwać dyskomfort.
Wrócę jeszcze do gumowego paska. Jest elastyczny, łatwy w czyszczeniu i zwieńczony klamrą na zatrzask z przyciskami zabezpieczającymi. Klamra posiada też opcję łatwej regulacji długości, dzięki której zmiana „ustawień” zabiera krótką chwilę. Wszystko to zebrane razem sprawia, że Oris nie ma powodów do wstydu. Wręcz przeciwnie – zwłaszcza klamrą mógłby zawstydzić niejednego producenta z segmentu premium. Jedyny minus, to jej polerowany fragment z wygrawerowanym napisem ORIS, który przy kontakcie np. z biurkiem szybko się rysuje.
Koperta czasomierza ma 46mm średnicy i wiele osób powie, że to dla nich zbyt dużo. W rzeczywistości – dzięki dobrze wyprofilowanym uszom – Aquis Depth Gauge pasuje nawet na niewielki nadgarstek. Dokręcaną koronkę chroni specjalna osłona, a na pełnym deklu wygrawerowano przelicznik metrów na stopy (mam wybitnie słabą pamięć i gdybym zdecydował się zostać nurkiem, z pewnością często bym z niego korzystał).
U góry – jak na divera przystało – Oris wkomponował obracający się w jednym kierunku bezel nurkowy, którego wkładkę wykonano z ceramiki. Porównując z o wiele droższymi zegarkami, jego wygląd i praca (brak luzów, precyzja skoków) zasługuje na spore uznanie.
Na czarnej, matowej tarczy znajdziemy wskazania godzin, minut i sekund (centralne wskazówki) oraz daty (okienko na godz. 17). Za wszystkie odpowiada kaliber 733. Numerem tym oznaczony jest automatyczny mechanizm Sellita SW200 (nie wiem czy był modyfikowany przez Orisa), czyli odpowiednik znanego i popularnego werku ETA 2824. Kaliber jest często spotykany, ale i sprawdzony. Przez cały okres użytkowania tj. 2 tygodnie (zegarek zawsze odkładałem koronką do góry) różnica we wskazaniu czasu wynosiła zaledwie 8 sekund!
Wskazówki są w moim odczuciu nieco za delikatne i chude w stosunku do reszty. Ale pomimo to zegarek jest bardzo czytelny i pozwala błyskawicznie odczytać czas. Nawet w ciemności – choć tu pomocna jest akurat wyjątkowo mocna, świecąca na niebiesko SuperLuminova o symbolu BG W9 (którą pokryto wskazówki, indeksy i „kropkę” na bezelu). Różna grubość i długość wskazówek sprawiają, że w mroku nie pomylimy wskazań.
Walizka z niespodzianką…
Oris wie jak połechtać przyszłego nabywcę. Przyznam, że już samo opakowanie, w którym dostarczono nam zegarek do testów jest inne niż standardowe pudełka. Wyróżnia się po pierwsze formą – przypomina pancerną walizeczkę (ma uchwyt do przenoszenia). A po drugie tym, że jest… wodoodporne (co idealnie współgra z zawartością). Dodajmy, że prócz zegarka znajdziemy w nim stalową, dobrze wykonaną bransoletę, narzędzia do jej wymiany, zapasowe teleskopy, narzędzia do czyszczenia głębokościomierza i instrukcję obsługi oraz książeczkę gwarancyjną.
Wrażenia
W tym roku miałem okazję przymierzyć sporo bardzo drogich i wyposażonych w liczne komplikacje zegarków. Ale czy cena zawsze idzie w parze z „tym czymś”? Czasem szukamy zegarka, który ma być „pancerny” i zwyczajnie się podobać. Oris Aquis Depth Gauge to czasomierz, który przykuł moją uwagę już od momentu kiedy zobaczyłem pierwsze rendery. Nie tylko ze względu na design, ale i użycie ceramiki, zastosowanie prostej, ale fajnej funkcji głębokościomierza oraz ceny, która nie zmusza do sprzedania domu, auta i nerki. Po konfrontacji z rzeczywistością apetyt nie osłabł. Świetnie wykonana koperta, regulowana klamra, osłona koronki czy w końcu całe opakowanie, w którym zegarek trafił w moje ręce sprawiły, że żałowałem, że to nie okres kiedy Mikołaj odwiedza grzeczne dzieci…
Oris Aquis Depth Gauge – video
Oris Aquis Depth Gauge – galeria
Na (+)
– świetny design,
– rzadko spotykana komplikacja (głębokościomierz)
– dobre wykonanie i zastosowane materiały (ceramiczna wkładka bezela),
– klamra na zatrzask z regulacją,
– dodatkowa, stalowa bransoleta w zestawie,
– bardzo mocna luminowa.
Na (-)
– waga, waga, waga…
– stosunkowo niewielka rezerwa chodu,
– polerowany element klamry (szybko się zarysuje)
Oris Aquis Depth Gauge
Ref: 01 733 7675 4154 MB
Mechanizm: Oris 733 (Sellita SW200-1), automatyczny, 38h rezerwy chodu, 28.800 A/h, datownik
Tarcza: czarna, matowa
Koperta: 46mm, stal, z ceramiczną wkładką bezela, grube szafirowe szkło z antyrefleksem i „wyżłobionym” kanalikiem głębokościomierza
Wodoszczelność: 500m
Pasek: gumowy, stalowa bransoleta w zestawie
Limitacja: —
Cena: 10.990PLN
cuda myśli inżynierskiej.
Co thank you bredzisz człowieku?
Artykuł doskonały (dobrze napisany i na temat, co czasami jest rzadkością) z jednym tylko „ale” – do pierwszej trójki dobija się manufaktura Breguet o tradycjach i dokonaniach godnych wielkich manufaktur, co prawda bardzo daleko jej jest do Patka Philippe i Vacheron Constantin, ale z czasem kto wie, może wyprzedzi manufakturę Audemars Piguet ?! Jedno mnie zasmuciło, to zakończenie artykułu, tu już nie chodzi o sprzedaż w Polsce, bo i tak te perełki były by dla nielicznych, ale o pisownię polskich imion – przecież to byli Polacy Wielce Szanowny Panie Doskocz i nie ma potrzeby pisania polskich imion w nawiasie !! Co do repetierów to sprawa jest też umowna i o wielkiej historii (Breguet), jak wiele innych rzeczy w tym kochanym świecie zegarmistrzowskim. I jeszcze jedno (bo jakoś nie zauważyłem) – manufakturę założyli Polacy, a nie słyszałem o polskim przewodniku !