Pre-SIHH 2014 z A.Lange & Söhne
W dniach 4-6 grudnia spędziliśmy trzy dni w Dreźnie i Glashütte, towarzysząc manufakturze Lange & Söhne w prezentacji pierwszej zegarkowej premiery na zbliżający się SIHH 2014.
Premiera o której mowa to Grand Lange 1 Moon Phase, czasomierz, który opisaliśmy już dokładnie TUTAJ. Ponieważ jednak „Pre-SIHH Presentation & F.A.Lange Watchmaking Excellence Award” to znacznie więcej, niż li tylko nowy zegarek, oto, co jeszcze widziałem w ciągu mojej niespełna 3-dniowej wizyty w Saksonii (z góry przepraszam za jakość zdjęć).
Drezno
Tradycyjnie już poprzedzająca genewskie Salon International de la Haute Horlogerie spotkanie kolekcjonerów i dziennikarzy odbywa się w stolicy kraju związkowego Saksonia – Dreźnie – z bazą wypadową w pięknym hotelu Bülow Palais. Położone nad Łebą miasto ma swoją przebogatą historię, począwszy od powstania na początku wieku XIII, czasów panowania króla Augusta II Mocnego (nomen omen również króla Polski w latach 1697-1733, z 3-letnią przerwą) po dywanowy nalot alianckich bombowców, który niemal zrównał miasto z ziemią w połowie lutego 1945 roku (pozbawiając życia około 25.000 mieszkańców). Choć większa część Drezna to dziś średniej wielkości europejska aglomeracja jakich wiele, historyczne okolice nad sama Łebą wyglądają naprawdę zachwycająco. Kompleks pałacowy Zwinger, opera Sempera (ze słynnym w zegarkowym świecie zegarem, który zainspirował podwójny datownik czasomierzy Lange), Kościół Marii Panny, monumentalne malowidło „Orszak Książęcy” na zewnętrznej ścianie gmachu Langer Gang i cały szereg innych zabytkowych lub pieczołowicie odrestaurowanych obiektów warto zobaczyć albo z przewodnikiem, albo po prostu spacerując po brukowych uliczkach Alt i Neustadt. A jeśli odwiedzicie Drezno w grudniu, nie zapomnijcie o wielkim świątecznym markecie, rozsianym po okolicach starego centrum.
We wspomnianym kompleksie Zwinger ulokowane jest również z całą pewnością warte odwiedzenia muzeum – Mathematisch-Physikalischen Salon Dresden.
Mathematisch-Physikalischen Salon Dresden
Matematyczno-fizyczny salon, którego nazwa może być na pozór nieco myląca, zajmuje powierzchnię jednego z budynków Zwinger. Niedawno odrestaurowane muzeum kryje w swoich przestronnych, sponsorowanych przez Lange & Söhne salach kolekcję eksponatów i instrumentów naukowych, map i globusów oraz wszelkiej maści zegarów i urządzeń do pomiaru czasu, łącznie z zegarkami Lange, na czele z kieszonkowym 42500 Grande Complication. Wszystko to w historycznym wydaniu, sięgającym czasów Augusta II i wcześniejszych. Podobnie jak drezdeńskie stare miasto, to pozycja obowiązkowa każdej wizyty. Tym bardziej, że opisanie zgromadzonych eksponatów zajęłoby całe wieki.
Glashütte
Siedziba manufaktury A.Lange & Söhne, podobnie zresztą jak kolebka całego niemieckiego zegarmistrzostwa, to położone nieco ponad 20km od Drezna małe lecz urokliwe Glashütte – miasteczko, które doskonale kojarzy każdy fan mechanicznych zegarków. To tutaj, na stosunkowo kameralnej powierzchni, swoje siedziby ma znakomita większość współczesnych manufaktur, to tutaj Ferdinand-Adolf Lange dał początek niemieckiej szkole zegarmistrzowskiej. Tu też swój dom ma A. Lange & Söhne, pracujące właśnie intensywnie nad rozbudową manufaktury o nowy, wielopoziomowy budek dokładnie po drugiej stronie ulicy – naprzeciwko obecnej siedziby. Prace wykończeniowe i wielkie otwarcie zaplanowano na pierwszą połowę roku 2015, co nie znaczy bynajmniej, że na obecnym etapie obiekt nie spełnił w całym wydarzeniu pewnej roli. Najpierw jednak słów kilak o manufakturze.
Manufaktura
Nie jest żadną tajemnicą, że A.Lange & Söhne jest dzisiaj jedną z najlepszych zegarmistrzowskich marek na świecie, ale ja posunąłbym się w tym osądzie jeszcze dalej. Z mojego prywatnego, popartego wiedzą i wieloletnimi spostrzeżeniami punktu widzenia Lange jest dziś marką na absolutnym topie, jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą) w kontekście jakości zegarmistrzowskiej sztuki. Zapytacie „dlaczego?” – otóż poziom mechaniki i estetyki (mechanicznej i wizualnej) czasomierzy powstających w Glashütte powala na kolana. To, co tak naprawdę liczy się w zegarku, to czego szuka każdy oddany pasjonat, to rzemiosło i artyzm wykonywanej ręcznie pracy. Pracy, która przykłada jednakową wagę do absolutnie wszystkich, nawet najmniejszych detali każdego tworzonego zegarka, od prostego automatu po Wielką Komplikację. I dokładnie takie są zegarki Lange & Söhne.
4 lata temu, zaraz na początku naszej przygody z CH24.PL, miałem już przyjemność odwiedzić gościnne progi A.Lange & Söhne, i mówiąc zupełnie szczerze niewiele się od tamtego czasu zmieniło (ale czy warto zmieniać radykalnie coś, co doskonale spełnia swoje zadanie?). Owszem, pewne przetasowania w rozwijającej się manufakturze są nieuniknione – jednak kluczowe elementy i ludzie pozostają niezmienne. Podczas naszej krótkiej wizyty zobaczyliśmy ledwie ułamek pracy, jaka wkładana jest w każdy czasomierz z logo Lange, ale i samo spojrzenie na departamenty wykończenia części, grawerowania i wielkich komplikacji daje znakomite pojęcie o poziomie reszty. Gros pracy wykonywane jest ręcznie przez wykwalifikowanych pracowników. Ręcznie grawerowane mostki balansu otrzymują indywidualny wzór, który po latach pozwala odgadnąć, kto konkretnie zajmował się naszym egzemplarzem (jak np. na załączonym zdjęciu poniżej, zegarek jednego z dziennikarzy z certyfikatem grawerunku).
A o wielkich komplikacjach chyba nawet nie wypada pisać – obejrzenie składanego w całość Zeitwerka Striking Time (któremu poświęcone jest osobne pomieszczenie), Datographa Double-Split, Richarda Lange Tourbillon „Pour le Mérite” czy Grand Lange 1 Perpetual Calendar Tourbillon to istna rozkosz dla oka.
I jeszcze kilka zegarków…
Cała struktura manufaktury Lange to oczywiście złożony i kompleksowy temat (firma sama produkuje nawet tak ważki element mechanizmu jak sprężyna balansowa), dlatego też należyty reportaż zostawimy sobie na osobny, odpowiednio obszerny tekst, być może już z uwzględnieniem nowego budynku. A skoro o nim mowa…
Pre-SIHH Presentation & …
Miejsce zorganizowania tegorocznej prezentacji do samego prawie końca utrzymane było w tajemnicy, i choć spodziewaliśmy się lokalizacji związanej z Glashütte, o nowym budynku „under-construction” chyba nikt nie pomyślał. A jednak Lange zdecydowało się zaadaptować dwa surowe jeszcze pomieszczenia na potrzeby sali prezentacyjnej, baru i ekskluzywnej sali jadalnej – aren tegorocznego Pre-SIHH. Jak słusznie zauważył jeden z zaprzyjaźnionych dziennikarzy, to całkiem sympatyczny zaszczyt być jednym z pierwszych gości „nowej manufaktury”, a swoją drogą ciekawie będzie za niecałe dwa lata zobaczyć, co powstaje w miejscu, w którym jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej celebrowaliśmy premierę Grand Lange 1 Moon Phase.
Prezentacja nowego zegarka przypadła w udziale Wilhelmowi Schmidowi (CEO Lange & Söhne)…
oraz Anthonemu de Haasowi (szefowi działu rozwoju).
Grand Lange 1 Moon Phase opisywaliśmy już wcześniej, ale dla przypomnienia, czasomierz ma wkomponowane w tarczę godzin i minut wskazanie faz księżyca z pięknie wykonanym i ozdobionym 300 mikroskopijnymi gwiazdkami dyskiem, manualny werk i wedle uznania, złotą albo platynową kopertę. Więcej o nim przeczytacie TUTAJ.
… F.A.Lange Watchmaking Excellence Award
Doceniając ważkość szkolenia młodych utalentowanych zegarmistrzów Lange od kilku lat przyznaje specjalną, powiązaną z finansowym grantem (10.000Euro) nagrodę, która tym razem powędrowała w ręce Austriaka Paula Wudy’ego, za jego konstrukcję mechanizmu wskazania drugiej strefy czasowej. Wudy pokonał kilku konkurentów z całej Europy, a jury wybierającemu laureata przewodniczył sam Walter Lange.
A.Lange & Söhne nie zapomina również o potrzebujących. Czek na kwotę 5.000Euro zasilił tym razem drezdeńską fundację Luba e.V. pomagającą spełniać małe i duże marzenia objętych jej patronatem dzieci.
Choć Grand Lange 1 Moon Phase to jedynie przedsmak nowości, jakich możemy spodziewać się od niemieckiej manufaktury na styczniowych targach w Genewie, widać po nim konsekwencję, z jaką Lange kreuje swój wizerunek, nieprzerwanie od reaktywacji w roku 1994. Ogromna w tym zasługa ludzi tworzących firmę i umiejętnie dobieranego kierownictwa, duża samego sędziwego Waltera Lange, równie istotna poszanowania tradycji i pewnych żelaznych zasad, które dla zegarmistrzów i pracowników manufaktury są gwarantem sukcesu. Zegarki A.Lange & Söhne idealnie, w moim odczuciu, wyrażają to co w branży często (czasem zbyt często) nazywa się ponadczasowością. Ujmijmy to tak – raz kupiony czasomierz z logo Lange będzie cieszył swojego właściciela jeszcze długo po tym, jak przez jego kolekcję przewinie się cała masa innych zegarków. I mimo że sam nie jestem fanem tej często nazbyt pompatycznej „zegarkowej ponadczasowości”, do Lange pasuje ona jak ulał. To tradycyjne zegarmistrzostwo w najlepszym wydaniu (plus okazjonalne smaczki jak cyfrowy Zeitwerk) która chyba nigdy się nie znudzi. Ja na kolejną wizytę w Glashütte już czekam z wytęsknieniem.