Omega w CH24 Władca pierścieni, czyli Omega i pomiar czasu na igrzyskach olimpijskich (część 1)
Kiedyś trzydzieści ręcznie obsługiwanych stoperów, dzisiaj pięćset trzydziestu specjalistów oraz czterysta ton oprzyrządowania – tak w wielkim skrócie wygląda ewolucja metod pomiaru czasu na igrzyskach olimpijskich. Zmieniło się wszystko oprócz chronometrażysty. Dla firmy Omega igrzyska w Tokio to już dwudziesta dziewiąta olimpiada.
Każda marka zegarkowa ma jakąś historię, ale nie każdej udaje się przejść do historii. Firmie Omega ta sztuka się udała i to z kilku powodów. Jednym z nich jest chronometraż na niezliczonej ilości wielkich, sportowych imprez, zwłaszcza tych uznawanych za najważniejsze, czyli igrzysk olimpijskich. Pierwszą olimpiadą, w której Omega pełniła rolę oficjalnego chronometrażysty była ta odbywająca się w sierpniu 1932 r. w Los Angeles. Wtedy, co nie zdarzyło się wcześniej, za pomiar czasu wszystkich dyscyplin olimpijskich odpowiadała jedna marka (na poprzednie igrzyska w Amsterdamie w 1928 r. sędziowie przywozili swoje prywatne stopery).
A jak to wyglądało w Los Angeles? Patrząc z dzisiejszej perspektywy, początki chronometrażu wydawały się dosyć skromne. Sędziowie mieli do dyspozycji trzydzieści stoperów (jako mechanizm posłużył w nich kaliber 1130 ze stoperem z doskakującą wskazówką), które mierzyły czas z dokładnością 1/10 s, a zatem większą niż czasomierze używane na poprzednich igrzyskach (wcześniej pomiar odbywał się z dokładnością do 1/5 s). Stopery marki Omega były precyzyjne, czego nie można powiedzieć o pomiarach: czas każdemu zawodnikowi sędziowie mierzyli ręcznie, więc wynik zależał od refleksu mierzącego.
Organizatorzy olimpiady w Los Angeles pokazali też coś, czego dotychczas nie było: kibice mogli obejrzeć rezultaty zawodników wyświetlane na zdjęciach zrobionych specjalną kamerą Chronocinema, która filmowała finisz. Chronocinema, najnowszy wynalazek Amerykanina Gustavusa T. Kirby’ego (członka składu sędziowskiego na olimpiadzie), została wykorzystana między innymi do ustalenia zwycięzcy biegu finałowego na 100 m, gdy w tym samym momencie na metę dobiegło dwóch amerykańskich zawodników: Thomas Edward „Eddie” Tolan i Ralph Metcalfe. Stopery trzech sędziów pokazały czas 10,3 s i zwycięstwo R. Metcalfe’a, z kolei trzech pozostałych uznało, że wygrał E. Tolan (dwóch zmierzyło mu czas 10,3 s, jeden 10,4 s).
Na zdjęciu z kamery Chronocinema widać było obu biegaczy jednocześnie przekraczających linię mety, lecz zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami złoty medal przyznano Tolanowi (dzisiaj wiemy, że obaj zawodnicy powinni zająć pierwsze miejsce). Przepis mówiący o tym, że wyścig kończy przecięcie linii mety przez cały tors atlety został zmieniony już rok później. Od tamtej pory, zwycięzcą jest ten zawodnik, który jako pierwszy przetnie linię mety dowolną częścią torsu.
Wyniki w kieszeni
Jeszcze więcej kontrowersji było wokół następnych igrzysk, większość z nich wzbudzała ówczesna sytuacja polityczna. W 1936 r. po raz ostatni letnie i zimowe igrzyska odbywały się w tym samym kraju (taką decyzję MKOl podjął w 1931 r.). Gospodarzem były wtedy miasta Garmisch-Partenkirchen i Berlin, leżące w Niemieckiej Rzeszy rządzonej przez Adolfa Hitlera. Do Ga-Pa firma Omega wysłała młodego zegarmistrza Paula-Louisa Guignarda z 27 stoperami. Zadaniem Guignarda była codzienna kontrola stoperów oraz – w razie potrzeby – ich naprawa (na miejscu urządzono mu mały warsztat zegarmistrzowski).
Chronometraż zimowych igrzysk wyglądał niezbyt atrakcyjnie – wtedy nie znano jeszcze bramek startowych i nie było też żadnej łączności między startem a metą (ani telefonicznej, ani radiowej). Na przykład do pomiaru czasu zawodników startujących w narciarstwie alpejskim używano dwóch stoperów: jeden znajdował się na starcie, a drugi na mecie. Dokładny czas startu wraz z numerem startowym notowano na kartce papieru i taką samą procedurę powtarzano na mecie.
Gdy kilku alpejczyków ukończyło swoje starty, kartkę z wynikami dawano kolejnemu startującemu z nadzieją, że ukończy zjazd. Zawodnik chował kartkę do kieszeni i gdy dojechał do mety przekazywał ją sędziemu siedzącemu w biurze zawodów. Dopiero wtedy sędziowie porównywali czasy startowe z czasami zarejestrowanymi na mecie, a kiedy wszyscy zawodnicy ukończyli konkurencję oraz ostatni zestaw wyników dotarł na miejsce, ogłaszali zwycięzcę.
Jednym z najbardziej wzruszających momentów na igrzyskach w Garmisch-Partenkirchen był start Kanadyjki Diany Gordon-Lennox. Gordon-Lennox ukończyła ostatnie dwa zjazdy w narciarstwie alpejskim, mimo że startowała ze złamaną ręką i jakby tego było mało, na trasie zgubiła kijek. Za swój start dostała od publiczności obecnej na mecie owacje na stojąco, a po wielu latach (w 2005 r.) firma Omega uczciła jej pamięć w specjalnej kampanii reklamowej pt. „Great Moments in Time” (na plakatach przypomniano wybrane postacie i wydarzenia z różnych zimowych igrzysk).
Z kolei na olimpiadzie w Berlinie, dokąd wspomniany wcześniej Paul-Louis Guignard przywiózł aż 185 stoperów (by dotrzeć na miejsce, jechał 14 godzin pociągiem z Bazylei), furorę zrobił amerykański, czarnoskóry sprinter Jessie Owens, który czterokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium, ponieważ (ku niezadowoleniu Adolfa Hitlera) wygrał biegi na 100 i 200 m, sztafetę 4×100 m oraz skok w dal.
Pomiar czasu wciąż nie był zbyt skomplikowany: w trakcie zmagań lekkoatletów, pistolet uruchamiał funkcję „start” na wszystkich torach startowych, a przy przekraczaniu linii mety przez sportowców, każda z osób odpowiedzialnych za chronometraż na danym torze włączała funkcję „stop”. W tamtym czasie nie było jeszcze bloków startowych, więc biegacze musieli własnoręcznie wykopać sobie… dołki startowe.
Z przekazów wiadomo, że uwagę Führera przykuł 18-letni Amerykanin, Adolph Kiefer (był synem niemieckich emigrantów). Kiefer zdobył złoto w pływaniu na 100 m stylem grzbietowym, kilkukrotnie poprawiając rekord olimpijski (na każdym etapie rywalizacji). Nie wiadomo, czy dla Hitlera większe znaczenie miały rekordy pobite przez Kiefera czy może zbieżność imion, lecz wiadomo, że na rok przed olimpiadą sportowiec spotkał się z kanclerzem, o co podobno zabiegał Führer. Spotkanie odbyło się w Berlinie podczas przygotowań do igrzysk amerykańskich pływaków. Adolph Kiefer ustanowił wtedy nowy rekord świata na 100 m stylem grzbietowym (1:07,0) i Hitler chciał się z nim spotkać, by mu pogratulować. Podobno Kiefer przez tłumacza zapytał kanclerza, czy ten umie pływać. Na co Hitler odpowiedział, że nie. Kiefer zażartował więc, że wepchnie go do basenu, lecz oczywiście tego nie zrobił. Po latach powiedział: „Gdybym wtedy wiedział to, co wiem teraz, wepchnąłbym go”.
Latająca gospodyni domowa
Nowa era w chronometrażu zaczęła się od skonstruowania w połowie lat 40. XX w. dwóch przełomowych urządzeń: fotokomórki, która zatrzymywała zegar, gdy pierwszy zawodnik osiągał linię mety oraz aparatu fotofinisz, określającego dokładne pozycje na mecie (czas był mierzony z dokładnością do tysięcznych części sekundy). Fotokomórkę, zwaną „magicznym okiem”, firma Omega miała szansę przetestować po raz pierwszy na zimowej olimpiadzie w St. Moritz (1948 r.), natomiast kilka miesięcy później do Londynu, oprócz fotokomórki przywiozła dodatkowo inną nowość, czyli aparat fotofinisz (tzw. Racend Timer).
O wyborze miejsca pierwszych igrzysk odbywających się po dwunastoletniej przerwie zadecydowała neutralność Szwajcarii w czasie II wojny światowej. Omega wysłała do St. Moritz piątkę fachowców ze specjalistycznym sprzętem. Uwagę przykuwał zwłaszcza chevrolet przerobiony na mobilny warsztat i dostosowany do przewożenia delikatnych urządzeń pomiarowych. Samochód miał na dachu przymocowaną tablicę, na której widniał, widoczny z daleka napis „Omega Olympic Timing”.
Zimowe i letnie igrzyska 1948 r. różniły się nie tylko porą roku oraz rodzajem sportów. W zniszczonym w czasie wojny Londynie widać było jeszcze ślady bombardowań. Ze względu na trudną sytuację, wszyscy mieli racjonowane jedzenie, a sportowcy nocowali w koszarach lub szkołach i tylko nielicznym udało się znaleźć miejsca w hotelach. Mimo trudnej sytuacji, igrzyska po raz pierwszy transmitowała telewizja. Jeżeli chodzi o chronometraż, to dzięki fotokomórce i fotofiniszowi dokładność pomiaru wzrosła do 1/1000 sekundy. Ze stadionów na zawsze zniknęły więc taśmy, a pojawiły się bloki i pistolety startowe.
Jedną z gwiazd olimpiady w Londynie była matka dwójki dzieci, 30-letnia Holenderka Fanny Blankers-Koen, zwana „Latającą gospodynią domową”. Blankers-Koen zdobyła cztery złote medale w biegach na dystansie 100 i 200 m, 80 m przez płotki oraz sztafecie 4 x 100 m. „Latająca gospodyni domowa” była najstarszą uczestniczką igrzysk, która zdobyła złoty medal w biegach na 100 i 200 m (w swojej karierze ustanowiła w sumie 12 rekordów świata).
Następna olimpiada w Helsinkach odbyła się już zgodnie z planem, czyli cztery lata później. Wtedy Omega dysponowała przenośnym urządzeniem o nazwie Time Recorder, napędzanym kwarcowym mechanizmem, którego maksymalne wahania chodu wynosiły ok. 5/100 sekundy dziennie. Imponujący elektroniczny stoper był wyposażony w szybką drukarkę, co pozwalało na natychmiastowy wydruk zmierzonych czasów z dokładnością do 1/100 sekundy. Time Recorder okazał się przydatny zwłaszcza w finale biegu na 100 m, gdy ręczne pomiary wykazały, że czterech sprinterów osiągnęło taki sam czas, tj. 10,4 s. A zatem dopiero dzięki elektronice udało się wyłonić zwycięzcę. Został nim Amerykanin Lindy Remigino, który minimalnie pokonał Jamajczyka Herba McKenleya. Jednak do historii igrzysk (nie tylko w Helsinkach) przeszedł inny sportowiec, a mianowicie czeski biegacz długodystansowy Emil Zatopek, jedyny zawodnik, który na tych samych igrzyskach zdobył trzy złote medale w biegach na 5000 m, 10 000 m i maratonie.
Rok 1952 był dla firmy Omega wyjątkowy także z innego powodu: na 20-lecie współpracy Międzynarodowy Komitet Olimpijski odznaczył markę olimpijskim krzyżem zasługi.
Czytaj dalej: Władca pierścieni, czyli Omega i pomiar czasu na igrzyskach olimpijskich (część 2)