
Nowy budynek manufaktury A. Lange & Söhne [live]
Przestronny, znakomicie oświetlony, energooszczędny i samowystarczalny – taki w telegraficznym skrócie jest nowy budynek manufaktury Lange & Söhne, otwarty właśnie z honorami w Glashütte.
Dzisiejsze zegarmistrzostwo to coraz szybsza pogoń za niezależnością i samowystarczalnością. Przyjęło się uważać, że „manufaktura” zegarkowa ma prawo używać tego terminu, jeśli dysponuje chociaż jednym własnym kalibrem mechanicznym (własnym w rozumieniu projektu i wykonania). Dla wielu marek to jednak tylko początek drogi, której celem jest możliwie pełna niezależność od zewnętrznych dostawców i robienie maksymalnej części swoich zegarków pod własnym dachem. Można dyskutować, czy takie podejście jest zasadne (zwłaszcza gdy wielu podwykonawców wyspecjalizowało się w doskonałym wykonywaniu pewnych elementów) czy to raczej przerost formy nad treścią – fakt faktem, nowa siedziba A. Lange & Söhne w Glashütte robi potężne wrażenie. Co ciekawe, jej otwarcie nie oznacza wzrostu wolumenu produkcyjnego firmy, a raczej poprawienie jakości i wydajności pracy.

Kamień węgielny pod nową inwestycję wkopano w Glashütte 5 września 2012 roku. W niespełna trzy lata powstała licząca sobie 5400m² inwestycja, która jest z pewnością jednym z najbardziej zaawansowanych tego typu obiektów w skali całej branży zegarkowej. Budynek ulokowano przy Altenberger Straße 16, dokładnie naprzeciwko „starych” obiektów manufaktury, tworzących razem kompleks nazywany lokalnie „dystryktem Lange”. Z pełniącym dotychczas rolę siedziby głównej obiektem po drugiej stronie ulicy nowy budynek łączy przeszklony most, który wpisuje się w strategię marki. Wilhelm Schimd, CEO Lange & Söhne, kilkukrotnie podkreślił, że dla niego najważniejszy był komfort pracowników, bo to właśnie on przekłada się na jakość pracy, a ta w rezultacie na same zegarki. Warto tez zaznaczyć, że nowy budynek jest samowystarczalny dzięki systemowi geotermalnemu. 55 wkopanych głęboko rur z wodą czerpie ciepło bezpośrednio z ziemi, wykorzystując je potem do ogrzewania lub chłodzenia obiektu. Generowanej w ten sposób eko-energii wystarczy także dla sąsiednich budynków. Również od strony elektrycznej obiekt jest ekologicznie przystosowany – wolny od emisji CO₂.


W wielu krajowych (niemieckich) rankingach popularności i prestiżu A. Lange & Söhne jest regularnie wskazywane jako jedna z najważniejszych marek „Made In Germany”, nie może więc dziwić lista gości, które dokonały uroczystego otwarcia obiektu. Przecięcia symbolicznej wstęgi dokonali niemiecka kanclerz Angela Merkel, premier Saksonii Stanislaw Tilich i Walter Lange – 91-letni, wciąż aktywny i pełen życia potomek założycieli manufaktury. W Glashütte pojawił się także Johann Rupert – prezes rady nadzorczej grupy Richemont (do której należy Lange) z synem Antonem. Wysocy rangą przedstawiciele Richemonta raczej nie udzielają się publicznie i tym bardziej znacząca była ta obecność, zwłaszcza że Rupert okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, chętnie rozmawiającym z dziennikarzami, nie tylko na branżowe tematy.

Choć ekipa Lange ciągle zagospodarowuje nową przestrzeń, część pracowników już zadomowiła się w nowych wnętrzach. Dolne piętra manufaktury zajmie park maszynowy i technologiczne departamenty firmy. Górę, znakomicie oświetloną dzięki wielkim oknom z widokiem na Glashütte i z systemem wentylacji antypyłowej (minimalizującej obecność kurzu) zajmą zegarmistrzowie, grawerzy i kilka innych specjalizacji. W swoich poprzednich miejscach pracy mieli często klaustrofobiczne warunki, a obijanie się łokciami z kolegami ze stanowisk obok raczej nie pomaga. Tutaj miejsca starczyłoby spokojnie dla dwa razy tylu pracowników, a i tak każdy miałby swoje przestronne biurko z więcej niż wystarczającym dostępem do światłą dziennego.

W branży zegarkowej nowe włości zazwyczaj oznaczają w prostym przełożeniu chęć zwiększenia wolumenu produkcji. Choć Lange nie podaje oficjalnie liczby produkowanych przez siebie zegarków, zapewnia jednocześnie, że liczba ta nie wzrośnie. Ekskluzywność jest dla marki tego pokroju bardzo ważnym elementem budowania wizerunku, nie wypada nam więc w te zapewnienia nie wierzyć. Tym bardziej, że za każdym razem, kiedy lecę do pięknego Drezna (koniecznie polecamy odwiedzić), spotykam znajomych dziennikarzy z całego świata, a rozmowy o zegarkach zawsze sprowadzają się do dywagacji, które Lange widzielibyśmy na swoich nadgarstkach. Niemcy wiedzą jak robić zegarki, co najmniej tak dobrze, jak samochody.
Naszą relację z wizyty w „starej” siedzibie manufaktury Lange & Söhne możecie przeczytać TUTAJ.

