MB&F MusicMachine
Kreatywna oraz niczym nieskrępowana wyobraźnia Maximiliana Büssera i jego teamu nie zna granic – namacalnym dowodem jest stworzona wspólnie z REUGE… mechaniczna pozytywka.
Jedną z wielu zasad, jakimi kieruje się w swoim zawodowym życiu Maximilian Busser (założyciel i szef MB&F) jest motto „I’m here to create what I want to create” („Jestem tu by tworzyć to co chcę tworzyć”). To właśnie ta maksyma chyba najlepiej oddaje filozofię, jaką wyznaje MB&F przy projektowaniu i tworzeniu kolejnych, kinetycznych czaso-maszyn – kreacji, które w niczym nie przypominają tradycyjnych zegarków, choć nadal pełnią ich podstawowe funkcje. Büsser często podkreśla również, że jego projekty są inspirowane dziecięcymi fascynacjami, marzeniami i pasjami. Połączenie tych wszystkich wartości z dość szalonym pomysłem (nazwijmy to dużym, ekonomicznym ryzykiem) zaowocowało w rezultacie kolejną futurystyczną kreacją z logo MB&F – kreacją, która nie jest w żadnym wymiarze zegarkiem (ani czaso-maszyną).
Wspólnie ze szwajcarską manufakturą REUGE, MB&F reaktywował pozytywkę – mechaniczne urządzenie wygrywające zaprogramowaną fizycznie melodię. W czasach, kiedy muzykę niemal zupełnie zdominowała cyfryzacja, a pozytywki odeszły do lamusa, stworzenie takiego współczesnego „instrumentu” może się wydawać irracjonalne – do momentu, aż zobaczymy MusicMachine. My byliśmy absolutnie urzeczeni.
„Jak wiele dzieci, także ja traktowałem ratowanie świata jako pełnoetatowe zajęcie. Projektując MusicMachine sięgnąłem do mojego dzieciństwa, fantazji i marzeń inspirowanych bohaterami pokroju Luke’a Skywalkera i kapitana Jamesa T. Kirka. REUGE jest niczym zakon mistrzów Jedi wśród twórców mechanicznych pozytywek. To niesamowite, jak byli oni w stanie przełożyć nasz projekt na rzeczywistość, nie wspominając o tym, jak fenomenalnie brzmi.” – Max Busser
Podstawowa koncepcja MB&F i REUGE zakładała stworzenie urządzenia rodem z XXI wieku, ale ciągle opartego na zasadach tradycyjnej, mechanicznej pozytywki, która w swojej konstrukcji ma wiele cech wspólnych z mechanicznymi zegarkami. Wykonana z drewna orzechowego (korpus) i aluminium (nogi) konstrukcja wygląda niczym statek kosmiczny z jednego z klasyków S-F – Star Wars albo Star-Trek (kosmicznych analogii jest zresztą więcej). Jej gabaryty to 395x475x165mm i 2.97kg wagi. Moduł muzyczny stanowią dwa umieszczone na górze, mosiężne (wykończone na wysoki połysk) cylindry z ręcznie aplikowanymi wypustkami (jest ich 1400, każda ma 1mm wysokości i 0.3mm grubości), dwa umieszczone pod nimi grzebienie z 72 zębami (nastrojonymi do wygrywania odpowiednich tonów) i cały system mechanicznego napędu z dwoma sprężynami, dwoma naciągami, przekładnią i dwoma śmigiełkami regulującymi prędkość obracania się cylindrów.
MusiMachine, w przeciwieństwie do standardowych pozytywek zaopatrzono w nie jeden, a dwa niezależne od siebie cylindry, zaprogramowane do wygrywania dwóch zupełnie różnych melodii, a właściwie po 3 melodie na każdym. Kontynuując kosmiczną inspirację całości pierwszy z nich to 3 fragmenty z klasyków S-F: „May The Force Be With You” ze Star-Wars, „Imperial March” z Empire Strikes Back i motyw ze Star Treka. Dla kontrastu, drugi cylinder to klasyki Rocka: „Another Brick In The Wall” Pink Floyd, „Smoke On The Water” Deep Purple oraz „Imagine” Johna Lennona. Każdy motyw wybrzmiewa przez mniej więcej 35 sekund, po czym cylinder przesuwa się nieznacznie wzdłuż własnej osi, wygrywając kolejny utwór.
Choć początkowo MB&F planował wykonać ledwie kilka muzycznych maszyn, finalnie powstanie ich 66 – 33 sztuki wykończone czarnym i 33 białym, błyszczącym lakierem (co i tak nie zaspokoi ilości uzyskanych w Bazylei zamówień). Na szczęście dla tych, którzy chcieliby postawić sobie w salonie takie muzyczno-mechaniczne dzieło sztuki, MusicMachine to koncepcja wykraczająca daleko poza to jedno urządzenie. MM 2 powinniśmy ujrzeć jeszcze w tym roku, a sam Max Busser zapewnia, że koncepcja sięga kilku kolejnych projektów.