Glashütte Original Lady Serenade
Biała koszula, mała czarna, naszyjnik z pereł – to trzy modowe evergreeny. Panie bez któregoś z nich nie wyobrażają sobie wielu eleganckich wyjść. Podobnie jest z zegarkami: klasyki są wieczne. Oto jeden z nich – Lady Serenade.
Miłośnikom zegarków, niemiecka manufaktura Glashütte Original kojarzy się z tradycją i świetnym rzemiosłem. W jej kolekcjach nie ma awangardowych modeli, tu niepodzielnie panuje klasyka. Taka jest też seria Lady Serenade – ma atrakcyjne opakowanie, a poza tym „zyskuje przy bliższym poznaniu”. Na początek: opakowanie. Koperta jest w odpowiednim rozmiarze jak na damski model – ze średnicą 36mm zegarek z pewnością będzie widoczny na nadgarstku. Jedyny problem to wybór wersji: zdecydować się na stalową, tę z różowego złota czy może stalową z pierścieniem z różowego złota?
Każda z nich kusi. Mnie najbardziej spodobała się ta z różowego złota z czarną tarczą, mieniącą się w świetle (efekt uzyskano dzięki ozdobieniu jej szlifem słonecznym). Tarcza w kolorze głębokiej czerni tworzy wysmakowane tło dla datownika (jest dyskretnie umieszczony na godzinie 6), trzech dużych, rzymskich cyfr oraz indeksów godzinowych, które mają ten sam odcień co koperta. W modelu Lady Serenade wszystkie detale przenikają się – na przemian występują powierzchnie matowe i błyszczące, co widać na tarczy, kopercie, charakterystycznej koronce z osadzonym brylantem (w wersji stalowej jest onyks) i pasku ze skóry aligatora.
Podobnie jest w środku. Pod przezroczystym deklem widać niektóre elementy mechanizmu: ładny, szkieletowy wahnik oraz płytę ozdobioną eleganckimi pasami, regulację precyzyjną w kształcie łabędziej szyi (znak rozpoznawczy luksusowych zegarków z Glashütte), polerowane stalowe części i fazowane krawędzie. W Lady Serenade, podobnie jak w innych modelach tej marki liczą się niuanse. Takie, jak przydatna funkcja zatrzymania sekundnika pozwalająca dokładnie ustawić czas (kiedy ustawiamy godzinę wskazówka sekundowa zatrzymuje się i rusza dopiero po wciśnięciu koronki). To wszystko nie w kij dmuchał, poza tym zegarek ma automatyczny mechanizm stworzony we własnej manufakturze (kaliber 39-22), a nie napęd z wielkoseryjnej produkcji.