BREITLING Transocean Chronograph
Manufaktura Breitling kontynuuje ofensywę wprowadzania własnego, mechanicznego kalibru z chronografem do kolejnych modeli swojej kolekcji. Nowy, wyposażony w kaliber B01 zegarek to reedycja modelu Transocean.
Pisanie po raz n-ty o prawdopodobnej przyszłości kalibru 01 i jego coraz większej obecności w zegarkach stanowiących kolekcję marki Breitling można już oficjalnie uznać za bezcelowe. To, czego spodziewali się praktycznie wszyscy dziennikarze branżowi, kolekcjonerzy i miłośnicy manufaktury, stało się bowiem faktem. I to szybciej, niż można było przypuszczać. Mechanizm Calibre 01 oficjalnie pokazano w roku 2009. Pierwszym wyposażonym weń czasomierzem był model Chronomat B01. Po nim firma przedstawiła kultowego Navitimer’a Calibre 01 i zapowiedziała szereg kolejnych modeli. Trzecim zegarkiem napędzanym „in-house’owym” werkiem Breitlinga jest Transocean Chronograph Limited. W jego projektowaniu firma sięgnęła, co zresztą robi dość często, do modelu historycznego, a konkretnie do Transocean’a z 1958 roku. Jego slogan reklamowy głosił: „Ludzie, którzy wierzą w potężne liniowce wzbijające się w niebo zaufają Transocean’owi, ponieważ za każdym czasomierzem Breitling stoi doświadczenie i precyzja charakteryzująca awiację”.
Nowy Transocean, który na rynku pojawi się w limitowanej serii 2000 sztuk w stali i 200 w różowym złocie, wyraźnie nawiązuje do swojego „przodka” i stylistyki okresu połowy ubiegłego wieku.
Bardzo stonowany, jak na Breitlinga wręcz nad wyraz klasyczny design nowych chronografów jest z pewnością dużym zaskoczeniem dla osób kojarzących charakterystyczne wzornictwo marki. W mojej skromnej opinii równie mocno zaskoczonego pasjonata zegarmistrzostwa i chronografów nowy Breitling jest jednym z najpiękniejszych zegarków w całym portfolio marki. Dość spora, polerowana koperta (43mm średnicy) o klasycznych kształtach, z przedłużonymi profilowanymi uszami i wąskim, wypukłym bezelem połączona z klasyczną tarczą chronografu typu tri-compax i wewnętrzną skalą tachometru tworzy piękną, estetyczną kompozycję. Zegarek wizualnie reprezentuje wszystko to, za co tak uwielbiane są staromodne chronografy. Tarcza, dostępna w kolorach czarnym i srebrnym, udekorowana jest nakładanymi indeksami, giloszowanymi tarczami chronografu i małej sekundy (szlif ślimakowy) oraz wykonanym ze złota, retro-logo firmy – pisaną literą B.
Automatyczny Caliber 01, widoczny przesz szafirowy dekiel (zapowiedziana edycja nielimitowana będzie wyposażona w dekiel pełny) , wyposażony jest w tradycyjny chronograf z kołem kolumnowym, centralnym sekundnikiem oraz licznikami: 30 minutowym i 12 godzinnym. Stoper aktywowany jest tradycyjnie dwoma okrągłymi, klasycznymi w formie przyciskami po prawej stronie koperty.
Indywidualny numer limitacji (wspomniane wcześniej 2000 lub 200 egzemplarzy) wygrawerowany został na boku koperty. Zegarek dostępny będzie na skórzanym pasku lub stalowej bransolecie typu mesz. Klasyka połączona z nowoczesnością, design retro plus nowoczesny technicznie, wysoko ceniony kaliber z całą pewnością przysporzą manufakturze z Grenchen nowych fanów. Jednego nowego mają na pewno.
opracowanie: Łukasz Doskocz
Moim zdaniem jeden z ładniejszych Breitlingów, zwłaszcza w wersji złotej z jasną tarczą, ale… niezwykle podobny do Zenitha El Primero Captain.