25 lat Lange & Söhne, 25 lat zjednoczenia Niemiec – Berlin [dużo zdjęć]
Dokładnie dwie i pół dekady temu zakończył się podział na Wschodnie i Zachodnie Niemcy, a chwilę później w Glashütte reaktywowała się manufaktura A. Lange & Söhne. Ciężko o lepszą okazję by razem z Lange odwiedzić stolicę naszych zachodnich sąsiadów.
Licząca sobie 156km betonowa konstrukcja muru berlińskiego (Berliner Mauer) dzieliła stolicę Niemiec na stronę Wschodnią i Zachodnią aż 28 lat. Jej długo wyczekiwany upadek zapoczątkował proces zjednoczenia kraju, oficjalnie zakończony 3 października 1990 roku. Dokładnie 25 lat później, w weekend 3 i 4 października odwiedziliśmy Berlin, by razem z A. Lange & Söhne uczcić jeszcze jedną rocznicę – 25 lat od ponownego startu zegarmistrzowskiej manufaktury, którą dzisiaj wielu uważa za jedną z najciekawszych w skali całej branży. W towarzystwie znajomych z Fratellowatches i Watchlounge uchwyciliśmy Berlin od strony, której raczej nie pozna przeciętny turysta. I chociaż znowu nie zobaczyłem bramy Brandenburskiej ani panoramy miasta ze szczytu wieży telewizyjnej, zwiedzanie z zegarkami Lange na ręku to raczej słaby powód do narzekań.
A co do panoramy Berlina – świetnie wygląda także z tarasu hotelu 25Bikini Berlin, naszej bazy wypadowej przed i po eksploracji miasta.
Punktem kulminacyjnym i clou całego weekendu były warsztaty fotograficzne ze Stephanem Gustavusem – niemieckim fotografem, autorem szeregu kampanii reklamowych, zdjęć fashion i całej serii fotografii rocznicowych dla Lange & Söhne. Jak na prawdziwego artystę przystało, Stephen Gustavus ugościł nas w swoim stylowym i ekstrawaganckim atelier, pozwalając przy okazji korzystać ze wszystkich sprzętów, armii aparatów i scenografii, której użyto do jubileuszowej sesji Lange.
Fotograf ze mnie żaden więc za jakość zdjęć z góry przepraszam, ale możliwość warsztatowego popracowania z profesjonalistami była świetnym doświadczeniem. Tym bardziej, że nawet w najśmielszych snach nie spodziewałem się, jak wiele pracy, etapów i wykonawców wymaga stworzenie idealnego zdjęcia reklamowego, takiego jak choćby to z odciśniętym w gipsie modelem Bramy Brandenburskiej.
Berlin to miasto duże (prawie dwa razy powierzchnia Warszawy i dwukrotnie większa liczba mieszkańców) i o wielu twarzach, których nie sposób zobaczyć podczas jednodniowej wycieczki, nawet z najlepszym przewodnikiem. Miejsca, które odwiedziliśmy miały pokazać inną, mniej popularną twarz Berlina – połączenie i kontrast nowego i starego miasta, z jego artystyczną duszą, różnorodnością oraz ciągle jeszcze widocznymi śladami smutnej historii.
Monsterkabinett to artystyczne muzeum, jakiego nie widziałem nigdy wcześniej. W kilku piwnicznych pomieszczeniach starej kamiennicy zgromadzono mechaniczne, wykonane w dużej części z metalowego złomu… potwory. Podczas niespełna 20-minutowego spektaklu każda z rzeźb ożywa, a show dopełnia mocno ekspresyjny przewodnik, dym, głośna muzyka i efekty świetlne.
Wrażenia naprawdę rewelacyjne – nie mniej, niż w położonym w dzielnicy Friedrichshain, ukrytym we wnętrzu starego dworca klubie Haubentaucher.
„Haubentaucher” to po niemiecku perkoz dwuczuby, a pod tą osobliwą nazwą kryje się klub w stylistyce przywodzącej na myśl raczej Miami, a nie centrum dużej, europejskiej stolicy. Zaskoczenie jest tym większe, że z zewnątrz klub otacza dość ponura i upstrzona wszechobecnymi graffiti sceneria z artystycznymi galeriami i oazą współczesnych hipsterów.
Miasto takie jak Berlin ma, podobnie jak i nasza stolica, swoje kontrasty i miejsca, gdzie wciąż można sobie przypomnieć o jego nie tak odległej, trudnej historii. Na szlaku wycieczki zobaczyliśmy m.in. ulicę z przerzuconym nad nią szpalerem stalowych, kolejowych mostów, ukrytą w podwórzu jednej z kamienic starą stację benzynową czy przejazd potężną, długą na dobre 2km i szeroką na 100m Karl-Marx Alle.
Berliński weekend z Lange & Söhne kończyliśmy w miejscu, które odwiedzić trzeba koniecznie, szczególnie w towarzystwie przyjaciół. Na ostatni piętrze wspomnianego już 25 Bikini Berlin ulokowano klub o dość osobliwej nazwie „Monkey Bar”. Na jego tarasie z widokiem na panoramę miasta przy zachodzącym słońcu niemieckie piwo smakuje wybornie.
To był więcej niż udany weekend w pięknym mieście i w towarzystwie świetnych zegarków. Lange życzymy kolejnych 25 lat sukcesów – chociaż akurat o to jestem dziwnie spokojny.
Reportaże naszych znajomych z Fratellowatches i Watchlounge znajdziecie odpowiednio TUTAJ i TUTAJ.