Zegarek Roku 2024 – Swiss Road Trip z konkursowymi statuetkami (część 1)
Celebrując jubileuszową, 15. edycję Zegarka Roku CH24, konkursowe jury wyruszyło w długą podróż do Szwajcarii, by osobiście wręczyć nagrody zwycięskim manufakturom.
Przez ostatnich 14 lat sukcesywnie rozwijaliśmy i rozbudowywaliśmy formułę konkursu Zegarek Roku CH24. Projekt który powstał jako chęć demokratycznego nagradzania najciekawszych zegarkowych premier roku, przeszedł na naszych i Waszych oczach prawdziwą metamorfozę. Jak dorastające dziecko, zmieniał się i rozwijał od skromnej formy w 2010 roku, aż po uroczyste gale kilku ostatnich edycji. Bez cienia przesady możemy stwierdzić, że Zegarek Roku CH24 jest najważniejszym wydarzeniem branżowym na krajowym podwórku, co nie oznacza, że postanowiliśmy spocząć na laurach.
Podczas jednej z wielu gorących debat między członkami jury, poprzedzających tegoroczną, 15. edycję (której wyniki ogłosiliśmy w październiku w trakcie uroczystej kolacji w Hotelu Warszawa) pojawił się ciekawy pomysł, by w 2024 roku nieco zmienić scenariusz i odwrócić role. Zamiast zapraszać przedstawicieli zwycięskich marek do Warszawy, postanowiliśmy pojechać do Szwajcarii i przekazać statuetki bezpośrednio nagrodzonym producentom, by w ten sposób jeszcze mocniej ich uhonorować. W końcu to tam powstają czasomierze, które wspólnie wyróżniamy.
Wyruszcie więc z nami – i pięcioosobową reprezentacją jury (Tomasz Kiełtyka, Kristian Haagen, Miguel Seabra, Jan Lidmansky i Łukasz Doskocz) – w liczącą 1600 km (w jedną stronę) drogę do Genewy, wieńczącą jubileuszową odsłonę Zegarka Roku CH24. W podróż wyjątkową, bo autem… z napędem elektrycznym.
Porsche Taycan Turbo S Turismo
Dzięki uprzejmości naszego wieloletniego partnera – Porsche Polska – do Szwajcarii ruszyliśmy elektrycznym Porsche Taycanem. Auto to piękne, ale jego w pełni zasilany prądem silnik z początku wzbudził w nas pewne obawy. Nigdy wcześnie nie jeździliśmy elektrykiem, a tu od razu porwaliśmy się na trasę liczącą łącznie jakieś 4000 km.
Taycan w wersji Turbo S Turismo, jednej z najbardziej wyżyłowanych osłon modelu, dysponuje maksymalną mocą ponad 950 KM(!). Oznacza to, że przyspiesza do setki w 2,4 s i rozpędza się do ponad 260 km/h. Możecie sobie więc wyobrazić, jak znakomicie spisuje się w trasie. A samo ładowanie? Jest przyjemniejsze niż mogło nam się wydawać. Dzięki zoptymalizowanemu systemowi i stacjom szybkiego ładowania, auto „tankuje” od mniej więcej 20% do 80% baterii w niespełna 20 minut! Do tego ma na pokładzie system nawigacji, który sam precyzyjnie wylicza kolejne przystanki i lokalizuje niezbędne ładowarki – cały proces jest więc intuicyjny i nadspodziewanie wygodny. Nasze początkowe obawy znikły więc praktycznie z pierwszym postojem, ustępując miejsca czystej przyjemności z jazdy. A to w końcu Porsche – w kategoriach motoryzacyjnych marzenie prawie każdego małego i dużego chłopca.
Dzień 1
Furlan Marri (Genewa) – „Zegarek męski do 15 000 PLN”
Pierwszy przystanek szwajcarskiego Road Tripu zaprowadził nas do Genewy, a konkretnie na ten mniej zegarkowo popularny brzeg Jeziora Genewskiego. Statuetka za najlepszy „Zegarek męski do 15 000 PLN” trafiła w tym roku do jednej z najciekawiej rozwijających się niezależnych, butikowych marek na rynku. Duet Furlan (Andrea) i Marri (Hamad) stawia na klasykę oraz inspiracje historycznymi, designerskimi smaczkami. Świetnym przykładem tej filozofii jest laureat kategorii – model Disco Volante, a właściwie Disco Verde, z zieloną tarczą zamkniętą w okrągłej, pozbawionej uszu kopercie, która formą przypomina latający spodek.
W genewskiej siedzibie marki przyjął nas i odebrał statuetkę Andrea Furlan oraz jego zespół. Przestronne, dwupoziomowe atelier mieści cały team i rzecz jasna showroom, w którym można obejrzeć aktualną kolekcję. Furlan Marri ma dalekosiężne plany na najbliższą przyszłość i choć zdradzić wiele nie możemy, niebawem światło dzienne ujrzy intuicyjnie obsługiwany model z wiecznym kalendarzem oraz wyjątkowej urody odsłona Disco Volante.
Daniel Roth (Meyrin – 10 km od Genewy) – „Nagroda Specjalna Jury”
W historii zegarmistrzostwa zaledwie kilka nazwisk zapisało się złotymi zgłoskami. Jednym z nich bez cienia wątpliwości jest Daniel Roth – zegarmistrz-ikona, twórca noszącej jego nazwisko marki, która od pewnego czasu należy do grupy LVMH. Pod wodzą młodego, ale ambitnego i wyraźnie rozmiłowanego w zegarkach Jeana Arnaulta, marka Daniel Roth powróciła do szerokiej świadomości, stawiając na wierne odwzorowywanie klasycznych modeli mistrza. Reaktywowana firma zadebiutowała wyjątkowym Tourbillonem Souscritpion, a na przyszłorocznym Watches & Wonders pokaże drugi, równie ciekawy zegarek.
Nagrodę dla Daniela Rotha odebrał z naszych rąk w siedzibie La Fabrique du Temps sam Jean Arnault (Dyrektor Marketingu i Rozwoju Zegarków w Louis Vuitton). Obiecał przy okazji, że statuetka trafi w ręce Daniela Rotha, a sama marka rozwijana będzie z wyjątkową starannością i dbałością o to, by reprezentowała najwyższy poziom. Za to trzymamy mocno kciuki!
Jaeger-LeCoultre (Le Sentier – 60 km z Meyrin) – “Zegarek męski”
Ostatni przystanek pierwszego dnia zaprowadził nas przez malownicze, kręte drogi szwajcarskich gór, do położonego w Jurze miasteczka Le Sentier. Taycan na takiej trasie czuł się znakomicie, przyklejony do asfaltu z widokiem na przepiękne krajobrazy. Na zegarkowej mapie Le Sentier znane jest m.in. jako maison manufaktury Jaeger-LeCoultre. To tu zegarmistrzowie marki, wspierani teamem designerów i wyjątkową zdolnością do tworzenia klasowych kalibrów mechanicznych, zaprojektowali nową, odświeżoną linię Duometre, z której pochodzi zwycięzca kategorii – model Duometre Quantieme Lunaire. Opakowany w stal, z przepięknym, ciemnoniebieskim cyferblatem.
W gościnnych progach manufaktury, w sali noszącej nazwę „Maison d’Antoine”, statuetkę z rąk jurorów odebrali Lionel Favre (Product Design Director) i Matthieu Sauret (Product & Heritage Director). Ponieważ był to ostatni przystanek pierwszego dnia naszego Swiss Road Trip, nie obyło się bez toastu kieliszkiem szampana i kilku wyjątkowych zegarków. Poza nagrodzonym Duometre dane nam było również przedpremierowo obejrzeć opakowany w różowe złoto model Reverso Tribute Chronograph – o wrażeniach możecie poczytać TUTAJ.
Dzień 2
Chanel (La Chaux-de-Fonds – 100 km z Le Sentier) – “Zegarek damski”
Choć w szeroko pojętym świecie luksusu marki Chanel absolutnie nikomu przedstawiać nie trzeba, w zegarkach to brand ciągle (niesłusznie) niedoceniany i bezpodstawnie traktowany, jako marka fashion. Oczywiście Chanel ze świata mody się wywodzi i to dzięki Coco Chanel trafił do wyobraźni milionów, ale jego zegarkowej działalności nie można lekceważyć. Nad czasomierzami i ich komponentami – na czele z zaawansowanym procesem wytwarzania i obróbki ceramiki – w nowoczesnej manufakturze G&F Châtelain (którą zresztą mieliśmy okazję pokrótce zwiedzić) pracuje na niemal 480 osób.
Nagrodę w imieniu Chanel, przyznaną modelowi J12 Automaton Caliber 6 (z automatonem przedstawiającym Coco Chanel) odebrał José Alberca (Sales & Development Manager). Towarzyszyli mu Romuald Boillon (Quality & Inovation Development Director), Gérôme Marguet (Project Manager) i Amaury Bonin (zegarmistrz).
Czytaj dalej: Zegarek Roku 2024 – Swiss Road Trip z konkursowymi statuetkami (część 2)