
Z wizytą w manufakturach marki Chopard w Genewie i Fleurier
Niezależna i należąca od lat do jednej rodziny marka Chopard produkuje swoje zegarki z poszanowaniem zegarmistrzowskiej tradycji, wspartej nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi.
Odwiedzanie zegarkowych manufaktur od zawsze było dla nas czymś z wielu względów wyjątkowym. Praktycznie codziennie piszemy o jakimś nowym modelu i szczegółach jego poszczególnych elementów, nie zastanawiając się dłużej nad tym, jak powstały. Produkcja zegarków, zwłaszcza w dzisiejszych, zindustrializowanych czasach, wydaje się przedsięwzięciem niespecjalnie trudnym ani przesadnie czasochłonnym. Wydaje, aż do momentu, kiedy cały proces zobaczy się na własne oczy. Oczywiście zależnie od poziomu skomplikowania i ceny różne zegarki powstają w mniej lub bardziej imponujący sposób. Te tańsze siłą rzeczy oferują mniej detali, a więc i więcej seryjnej, maszynowej produkcji. W droższych cena wynika zazwyczaj ze złożoności procesu, udziału ludzkich rąk, atencji do najdrobniejszych detali oraz szeroko pojętej jakości. Inaczej wygląda też proces tworzenia w markach, które oferują tylko high-endowe zegarmistrzostwo, a inaczej w tych, które starają się o zbalansowanie oferty pod szersze spektrum gustów i portfeli.

Obecna kolekcja Choparda obejmuje całkiem szeroki przekrój zegarków, od kwarcowych modeli dla pań, przez sportowe modele Alpine Eagle i Mille Miglia po klasyczne z ekskluzywnej linii L.U.C. Do tego dochodzi też należąca do rodziny Scheufele (więc i Choparda) marka Ferdinand Berthoud, a o renomowanej i cenionej biżuterii nawet nie wspominamy. Chopard jest więc jedną z tych niewielu firm, które dają bardzo dobry wgląd we współczesne zegarmistrzowskie niuanse, i z tym większą radością przyjęliśmy zaproszenie, by odwiedzić jej włości rozlokowane w sercu zegarmistrzowskiej Szwajcarii. U Choparda byliśmy już w 2016 roku, ale z przyjemnością wróciliśmy ponownie.


Od 1996 roku zegarmistrzowska manufaktura funkcjonuje pod kierownictwem Karla-Friedricha Scheufele. Obecnie swoje działania dzieli między dwie główne lokalizacje – tradycyjną we Fleurier i nieco nowszą, ulokowaną w Meyrin, na przedmieściach Genewy.
Dzień 1 – Fleurier i Val de Traverse
Wizyta w Szwajcarii na przełomie dwóch ostatnich miesięcy roku ma jeden niezaprzeczalny plus – szwajcarską zimę. Co prawda, żeby zobaczyć śnieg, musieliśmy pokonać dosyć spory kawałek miejscami krętej i stromej drogi, ale jak już dotarliśmy do Val de Traverse… Takiej zimy w Polsce nie widziałem dawno, a w szwajcarskich, górskich okolicznościach przyrody robiła jeszcze dostojniejsze wrażenie. Jest tylko jeden warunek – brak choroby lokomocyjnej – bowiem górskie serpentyny mogą przyprawić o konkretny zawrót głowy… i nie tylko.

Sama manufaktura Choparda znajduje się w małej, malowniczej miejscowości Fleurier. Znać ją możecie z nazw jeszcze kilku innych zegarmistrzowskich firm, ale to Chopard usadowił się tu jak król, zajmując dwa duże budynki oraz przestrzeń poświęconą na markę Ferdinand Berthoud. Główna siedziba mieści również przestronne (i dostępne tylko na specjalne życzenie) muzeum – L.U.CEUM – jedno z dwóch opiewających bogatą historię marki… nawet z małymi, polskimi akcentami. Drugie, większe muzeum, ulokowano w Meyrin.




Tereny należące do Choparda we Fleurier – skądinąd malowniczym i otoczonym górskimi szczytami – podzielone są na dwie części. Jedną zajmuje manufaktura odpowiedzialna za wykonywanie komponentów i zegarków do wyżej pozycjonowanych kolekcji, m.in. L.U.C oraz Ferdinand Berthoud, który ma swoje osobne działy oraz zegarmistrzów. W drugiej, dosłownie po przeciwległej stronie ulicy, odbywa się bardziej zautomatyzowana produkcja, obejmująca m.in. zegarki sportowe.

Tradycyjnie, jak w większości manufaktur z podobnego poziomu zegarmistrzowskiego, Chopard własnym sumptem wytwarza przeważającą część komponentów do zegarków sygnowanych własnym logotypem. Taka filozofia, dążenie do tzw. wertykalnej niezależności produkcji, przyświeca marce i rodzinie Scheufele od samych początków. I trudno się temu dziwić, bo choć wykfalifikowanych specjalistów nie brakuje, bycie niezależnym otwiera zupełnie nowe możliwości, o poczuciu bezpieczeństwa nie wspominając.



Swoje miejsce we Fleurier mają także zegarkowi artyści, odpowiedzialni za aspirującą zasadnie do rangi sztuki część projektów. Dwójka artystów tworzy ręcznie skomplikowane tarcze z wszelkiego rodzaju materiałów, od drewnianych mozaik po absolutnie nietuzinkowe surowce, jak np. ptasie pióra. Cyferblaty malowane emalią powstają z kolei m.in. w technice Grand Feu (wypalanie w piecu w wysokiej temperaturze), a cały proces jest wieloetapowy i skomplikowany – wystarczy nadmienić, że poszczególne kolory wypalać trzeba w odpowiedniej kolejności i innej temperaturze. A do tego dochodzą jeszcze różne techniki emaliowania i tworzenia obrazów. Efekt za to jest absolutnie urzekający, a miniaturowe obrazki godne wszelkiego podziwu.


Połączenie pracy maszyn, obrabiarek CNC i wykończenia ludzkimi rękami składa się we Fleurier na gotowe, montowane na miejscu przez zegarmistrzów czasomierze. Ponieważ marka czynnie korzysta z certyfikacji Poinçon de Geneve – zegarki nią opatrzone siłą rzeczy powstają w kantonie Genewa, ale również z wykorzystaniem elementów wykonanych uprzednio we Fleurier. Na miejscu od A do Z buduje się wybrane modele, które bez genewskiego znaku jakości są automatycznie tańsze dla finalnego odbiorcy. Dobrym przykładem jest choćby model L.U.C Perpetual Twin. W całości za to tworzone są tu (we Fleurier) także sportowe modele Alpine Eagle i Mille Miglia oraz damskie Happy Sport.


W Ebauches Fleurier – drugiej lokalizacji pracującej pod wodzą Choparda – powstają poszczególne elementy zewnętrza (koperty, bransolety) oraz mechanizmy zegarków, składane finalnie w gotowy produkt. Tu dominuje produkcja seryjna i imponujący park maszynowy, choć dalej w pełni doglądany na każdym etapie przez wykwalifikowanych pracowników. Cała manufaktura jest perfekcyjnie zorganizowana i nadzorowana przez doświadczonych zegarmistrzów, którzy nierzadko pracują w marce od samego jej początku (czyli roku 1996). A kolejni są już przygotowywani, bowiem Chopard wspiera czynnie szkoły zegarmistrzowskie i sam prowadzi szkolenia dla młodych adeptów.

Dzień 2 – Meyrin (Genewa)
Meyrin od Centrum Genewy dzieli mniej więcej 15 minut drogi samochodem. Położone w kantonie Genewy miasteczko jest drugim domem Choparda – istotnym szczególnie ze względu na wspominaną już Pieczęć Genewską. Narzuca ona szereg technologicznych i technicznych wymogów (w tym 100 % Swiss Made), a cała procedura musi odbywać się w obrębie kantonu Genewa. Znaczkiem Pieczęci Genewskiej swoje zegarki sygnuje ledwie kilka marek, ale to co godne podkreślenia w przypadku Choparda, to fakt, że certyfikację przeprowadza sam. Proces odbywa się oczywiście pod ścisłą kontrolą i z regularnymi testami sprawdzającymi możliwości i wiarygodność pomiarów. Dotyczą one m.in. rezerwy chodu, dobowych odchyłek (które w ciągu tygodnia muszą zmieścić się w przedziale jednej minuty) oraz detali dekoracji mechanizmów. Chopardowy certyfikat jest więc w 100 % zgodny, a przy tym opcja in-house znacznie ułatwia oraz przyspiesza cały proces. Każdy zegarek noszący ją ma także certyfikat chronometru COSC.

Na szczególne wyróżnienie i wspomnienie w Meyrin zasługuje własna odlewnia złota, w której z surowego materiału powstają odpowiednie stopy, wykorzystywane przez zegarmistrzów i jubilerów. Warto też przypomnieć, że Chopard korzysta tylko i wyłącznie z etycznego złota, które pochodzi od certyfikowanych dostawców. Część materiału jest odzyskiwana, więc manufaktura wypełnia również rolę proekologiczną. A swoją drogą nie spodziewałem się że nawet niepozorna złota sztabka wzięta do ręki może ważyć aż tyle.



Meyrin jest domem dla najbardziej skomplikowanych zegarków Chopard, które powstają tu w etapach od pierwszego pomysłu (dział R&D), aż po finalny montaż, dekoracje oraz regulację. Manufaktura balansuje umiejętnie między tradycją, a innowacyjnością, stosując klasyczne metody oraz komplikacje na równi z nowoczesnymi technologiami, materiałami i rozwiązaniami.



Co jednak najistotniejsze, działa zgodnie z filozofią rodziny Scheufele, która za cel nadrzędny stawia sobie niezależność, bezkompromisową jakość i własny charakter. Karl-Friedrich Scheufele jest człowiekiem wielu pasji, bo poza zegarkami kocha też starą motoryzację (czynnie startuje w Mille Miglia) i dobre wino (ma własną winnicę we Francji). Wszystkie realizuje z tym samym zaangażowaniem, o czym możecie się przekonać sami. Nawet gdyby nie udało Wam się nigdy odwiedzić manufaktur należących do rodziny, możecie spróbować jej doskonałych win. Dostępne są m.in. w należącej do rodziny restauracji „Chez Bacchus” w centrum Genewy.










A na koniec jeszcze miła niespodzianka, którą wypatrzyliśmy w muzeum Choparda (i Ferdinanda Berthoud) we Fleurier. W specjalnym pokoju manufaktura prezentuje wszystkie nagrody, jakie otrzymała na przestrzeni lat. A wśród nich statuetka „Zegarka Roku CH24”, którą Ferdinand Berthoud otrzymał w 2023 roku za model Chronomètre FB 3SPC.1.


