The Watch Editor’s Pick – Elizabeth Doerr
W drugim odcinku serii “Watch Editor’s Pick” swoją sylwetkę, przeciętny dzień zegarkowego dziennikarza i zegarkowe upodobania przedstawia Elizabeth Doerr.
Bez zagłębiania się w dyskusję o tym, kto jest dziennikarzem a kto blogerem zegarkowym i która z tych funkcji jest lepsza, podjęliśmy się zadania znalezienia odpowiedzi na bardziej interesujący temat: jakie są ulubione zegarki zegarkowych redaktorów i jaki zegarek kupiliby mając nielimitowane środki. Na przestrzeni następnych tygodni (w co drugi poniedziałek) przedstawimy Wam najbardziej uznane nazwiska branży, od autorów z imponującym dossier po blogerów nowej ery mediów internetowych, którzy kształtują współczesne dziennikarstwo.
Przed wami „Wacth Edito’s Pick” w wykonaniu Elizabeth Doerr, m.in. członkini jury naszego „Zegarka Roku”.
Kim jesteś?
Nazywam się Elizabeth Doerr. Jestem współzałożycielką i redaktor naczelną nowego portalu QuillandPad.com. Spędziłam ponad 2 dekady jako dziennikarka i redaktor mediów drukowanych, zaczynając od niemieckiego Heel Verlag (publikowaliśmy magazyn ArmbandUhren a następnie ArmbandUhrenKatalog/Wristwach Annual) dzięki któremu pierwszy raz odwiedziłam BaselWorld w roku 1991. Od tamtego czasu regularnie podróżuję po Szwajcarii i Niemczech, odwiedzając praktycznie każdą zegarkową manufakturę godną uwagi. Moja specjalizacja to rynek zegarków luksusowych, bo to tam zdarzają się przełomowe i najbardziej interesujące rzeczy.
Jak wygląda Twój przeciętny dzień pracy?
Nie sądzę by można było opisać coś takiego jak „przeciętny dzień” zegarkowego dziennikarza – to właśnie jest piękne w mojej pracy! Każdy kolejny dzień jest inny, i to właśnie jest w tym wszystkim najfajniejsze.
Mój dzień może wyglądać dwojako: połowę czasu spędzam w biurze pisząc, odpowiadając na emaile (ich pokaźną ilość!), katalogując nowe materiały prasowe, planując najbliższe teksty i rozmawiając dużo przez telefon. Drugą połowę czasu spędzam „w terenie”, odwiedzając manufaktury, zegarmistrzów oraz różnego rodzaju wydarzenia i eventy zegarkowej branży. Ostatniej jesieni czynności te pochłonęły de facto ¾ mojego czasu, ale był to okres wyjątkowy, choć znacznie utrudniający dotrzymanie terminów. W przeciwieństwie do innych zawodów, moja praca nie kończy się na podróży – po powrocie muszę ją przeanalizować a następnie opisać. Jest to jednak element nierozerwalnie z moim zawodem związany – by być na bieżąco, musimy nieustannie trzymać rękę na pulsie.
Przeciętny dzień w biurze może mieć nieco bardziej określony rytm. Po codziennych rodzinnych obowiązkach udaje się do biura i rozpoczynam działania od komunikacji: odpowiadania na maile, media społecznościowe i telefony. Zwyczajowo aktualizuję moje profesjonalne konto facebookowe „Elizabeth Doerr” linkami do moich tekstów oraz ciekawymi materiałami znalezionymi online. Oczywiście teraz swoją uwagę, wspólnie z moim wspólnikiem Ianem Skellernem, skupiam mocno na Quill & Pad.
Potem przychodzi kolej na pisanie i zawsze goniące terminy. Jeszcze do niedawna odnosiło się to do moich około 20 zleceniodawców (w tym wkrótce także BaselWorld Daily News, czyli gazety wydawanej codziennie w trakcie trwania targów w Bazylei). Ponieważ mój nowy projekt wymaga i pochłania mnóstwo czasu, obecnie współpracuję jedynie z kilkoma wybranymi mediami drukowanymi jak Elite Traveler, Plaza Watch oraz iW, tak by mieć więcej czasu na swoją pracę. Nadal pisuję również dla Forbes.com.
Jeśli dzień nie jest wyjątkowo chaotyczny (co niestety zdarza się dość często i niespodziewanie), relaksuje się spacerując lub jeżdżąc na rowerze, odwiedzając siłownię lub po prostu przy dobrym lunchu, co i tak wypada już po dobrych 5 godzinach aktywności.
Który z zegarków, które nosiłaś, cenisz najwyżej (i dlaczego)?
Chyba nie mam ulubionego zegarka „na co dzień”. Wybieram to co zakładam zależnie od funkcji, mojego stroju i pogody (unikam np. pasków w wyjątkowo ciepłe dni). Gdybym jednak musiała wybrać ten jeden zegarek, byłby to Nomos Tetra (w wersji limitowanej „Expo” z roku 2000, w nieco powiększonym rozmiarze i z przeszklonym deklem). Pasek ze skóry Shell Cordovan jest idealny na każdą pogodę, lekka i płaska koperta jest konkretna, a przy tym komfortowa i idealna do każdego stroju, bauhausowski design jest czysty, przejrzysty, klasyczny i ekspresywny w każdej sytuacji. Nie rzuca się też specjalnie w oczy, więc nie przyciągnie niepotrzebnej uwagi.
Ostatnio często zakładam nowy model Shinola Gomelsky. Odwiedziłam firmę w październiku, co było szczególnie wyjątkowe, zważywszy że ja też pochodzę z Detroit. Firma robi tam znakomitą robotę napędzając od nowa ruch „made in America”. Byłam tak zachwycona, że spontanicznie kupiłam model Gomelsky w pokryciu z różowego złota. Zdaję sobie sprawę, że to tylko kwarc, ale z przyjemnością wsparłam go tym małym gestem. Mam poczucie, że marka działa z bardzo szlachetnych i słusznych pobudek, wspomagając proces podnoszenia popadającego w ruinę miasta z kolan, choćby tylko swoim entuzjazmem. Podejście to jest naprawdę wyjątkowe.
Jaki jest Twój zegarkowy Święty Graal?
To bardzo trudne pytanie. Mam bardzo wiele “ulubionych” zegarków. Po kliku dniach zastanowienia i naprawdę głębokiej analizie doszłam do wniosku, że jest tylko jeden możliwy wybór, pod warunkiem nieograniczonego budżetu i możliwości zakupu: Vianney Halter Antiqua.
Pewnie dla wielu będzie to dość zaskakujący wybór, choć jeśli mnie znacie, zapewne rozumiecie. W głębi serca, przy całej wielkiej sympatii dla współczesnego zegarmistrzostwa (Richard Mille i Urwek to marki zdecydowanie w kręgu moich ulubionych) w gruncie rzeczy mam dość klasyczny gust. Najlepsze klasyki mają w sobie jednak coś ekstra, co odróżnia je od wszystkich innych klasyków dostępnych na rynku. Stylistyka Antiquy zachwyciła mnie niemal natychmiast, a po tym jak spotkałam Viannego i miałam unikalną możliwość poznać go lepiej, szczególnie przy pracy nad moją książką „12 Faces of Time”, moje pragnienie posiadania tego zegarka tylko wzrosło. Max Busser (MB&F) powiedział mi kiedyś: „Kiedy kupujesz zegarek niezależnego kreatora, nie kupujesz tylko przedmiotu ale również kawałek artysty”. To zdanie mam ciągle w pamięci i, mówiąc zupełnie szczerze, takie same znaczenie jak mechanika i design miało wszystko to co stoi za tą konkretną marką czy zegarmistrzem (stąd właśnie moja pasja do Shinoli, z jej koncepcją i pseudo-vintage’owym stylem).
Miałam ogromne szczęście wejść w posiadanie innego z moich zegarkowych Graali, który trzymam bezpiecznie w sejfie i zakładam tylko na specjalne okazje – Lange 1. Ponieważ jest złoty (to jedyny taki zegarek w mojej kolekcji – jestem fanką stali i jej czystości) staram się oszczędzać kopercie zarysowań, choć mówiąc szczerze mam chyba zbyt dużo szacunku dla tego czasomierza i jego złotej koperty, by nosić go codziennie. Jego posiadanie uważam nawet za swego rodzaju honor i coś trochę nierealnego.
Jakiej porady udzieliłbyś początkującemu kolekcjonerowi z budżetem 1.500 Euro?
Moje początki, dość typowe dla początkującego kolekcjonera we wczesnych latach 90. (choć nie uważam siebie za kolekcjonerkę a raczej entuzjastkę) byłyby chyba dość dobrym przykładem. Zaczęłam od marek Movado, Oris i Chronoswiss, dopiero zdobywając wiedzę i pewność, co tak naprawdę mi się podoba.
Z czasem przekonałam się, że nie jestem fanką zegarków vintage, nie potrzebuję też koniecznie mechanizmów „in-house”. Dziś posiadam wiele zegarków z kalibrami innymi niż ETA, choć ciągle nie ma to decydującego znaczenia. Mechanizmy te są wypróbowane i sprawdzone, a niekiedy również vintage (bo i takie zegarki znalazły się z czasem w mojej kolekcji, np. te odziedziczone po dziadkach).
Początkującemu zegarkowemu pasjonatowi dziś rekomendowałabym na start markę Nomos. Jej stosunek cena/jakość jest nie do przebicia, a manufakturowe kalibry tykające w zegarkach są znakomite. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu do gustu przypadnie styl Bauhaus, więc dla tych o sportowej duszy rekomendowałabym coś z listy Hamilton, Longines, Tissot, Mido, Seiko i Oris. Wszystkie te firmy oferują dobrą cenę startową z niezawodnymi mechanizmami i pokaźną ofertą do wyboru. Może być nieco ciężko znaleźć Orisa mieszczącego się w narzuconym budżecie, ale np. wersja modelu Big Crown (nosi go obecnie moja córka) powinna się w nim zmieścić.
Here is a link to the Watch Editor’s Pick at Fratello (in English)