SIHH 2011: Roger Dubuis Le Monegasque
Pod wodzą nowego CEO, manufaktura Roger Dubuis planuje z większą śmiałością dotrzeć do świadomości pasjonatów mechanicznego zegarmistrzostwa. Pierwszym korkiem ku temu ma być zaprezentowana w Genewie kolekcja Le Monegasque.
Dla większości początkujących pasjonatów, mniej rozsmakowanych w badaniu całej, bogatej szwajcarskiej branży zegarkowej, manufaktura Roger Dubuis (wym. Rożer Dibłi) może wydawać się tylko jednym z członków grupy Richemont, tworzącym dość drogie i specyficznie stylizowane czasomierze z wyższej półki (w naszym kraju wrażenie to może być dodatkowo spotęgowane nieobecnością marki na polskim rynku). W rzeczywistości mająca swoją siedzibę w miejscowości Meyrin (w sąsiedztwie manufaktur DeWitt i Chopard) manufaktura jest jednym z absolutnie topowych twórców szwajcarskich mechanizmów najwyższej jakości. Dość powiedzieć, że firma, jako jedyna na świecie wyposaża wszystkie swoje kalibry we własną sprężynę włosową oraz (co świadczy o niekwestionowanej, certyfikowanej jakości) każdy powstający przy biurkach zegarmistrzów kaliber opatrzony jest Pieczęcią Genewską. Na przestrzeni ledwie 15 lat (co w branży zegarkowej można uznać za wiek niemowlęcy) Roger Dubuis stworzył cała gamę wyjątkowych, często unikalnych w skali światowej kalibrów mechanicznych reprezentujących najwyższe standardy Haute Horlogerie umiejętnie łączone ze współczesnymi technologiami.
Aby wymienić kilka z tych wyjątkowych zegarmistrzowskich perełek, należy wspomnieć o dążącym do perfekcji w precyzyjnym odmierzaniu czasu kalibrze RD01 Double Tourbillon z podwójnym regulatorem w formie legendarnego wynalazku A.L.Bregueta, sprzęgniętym dyferencjałem. Także w torubillon wyposażone zostały cztery inne specjalne mechanizmy: RD05, RD520, RD08 i RD0829. Ten pierwszy to latający tourbillon (wynalazek Alfreda Helwiga) z centralną wskazówką sekundową – jeden z dwóch takich mechanizmów na świecie. Drugi to tourbillon z automatycznym naciągiem w postaci mikrorotora ulokowanego i widocznego od strony tarczy. W trzecim tourbillon sprzęgnięty został z mechanizmem repetycji minutowej i automatycznym naciągiem w postaci dwóch mikrorotorów. Wreszcie czwarty to prawdziwa perełka – tzw. Grand Complication z komplikacjami: wiecznego kalendarza z fazami księżyca, drugą strefą czasową, repetycją minutową i oczywiście tourbillonem (widocznym jedynie od strony dekla). Dwa zbudowane „in-house” chronografy RD, reprezentujące maestrię także na poziomie mniejszych komplikacji, to kalibry RD078 i RD079 – jedyne na rynku chronografy „Split-Second” nakręcane za pomocą mikrorotora. Wreszcie kaliber RD1448, ostatni z przytoczonych przykładów, to mechanizm kryjący w sobie komplikację wskazania czasu w trzech strefach czasowych, z pomocą czytelnie skomponowanych małych tarczy sprzęgniętych z dyskami opatrzonymi nazwami miast-stref czasowych. Wszystkie te mikromechaniczne dzieła, zamknięte w charakterystycznych kopertach kolekcji Excalibur – choć niewątpliwie są namacalnym dowodem wielkości firmy – nie przełożyły się bezpośrednio na zadowalający poziom rozpoznawalności marki czy sprzedaż. Wszystko to ma się jednak zmienić, zgodnie z przyjętym przez Richemont planem, w ciągu najbliższych miesięcy. Początkiem tych zmian było zatrudnienie z końcem ubiegłego roku nowego CEO (Chief Executive Officer) oraz przygotowana na tegoroczny SIHH kolekcja Le Monegasque (nazwa pochodzi od określenia stałych mieszkańców Księstwa Monako).
Za sterami manufaktury Roger Dubuis stanął Georges Kern, doskonale znany wszystkim pasjonatom zegarków z dowodzenia od wielu lat – od teraz równolegle z RD – manufakturą IWC Schaffhausen. Częścią nowej strategii firmy, obok przeprojektowania kolekcji, zmniejszenia liczby oferowanych modeli, przebudowy sieci dystrybucji i zmiany strategii komunikacji globalnej ma być zaprezentowana pod koniec stycznia w Genewie kolekcja Le Monegasque – diametralnie różna od agresywnej i ekstrawaganckiej Excalibur. Inspiracją stylistyczną dla nowej linii czasomierzy była obecna kiedyś w portfolio marki kolekcja Sympathie (stąd koperta w kształcie poduszeczki) oraz klimat kasyna (w którym zresztą utrzymany był cały pawilon firmy na SIHH). W skład linii wejdą cztery modele: automatyczny z małą sekundą, chronograf oraz wersje z wiecznym kalendarzem i tourbillonem z rezerwą chodu.
Najważniejszą z punktu widzenia firmy nowością jest chronograf napędzany nowym, manufakturowym kalibrem RD680 z automatycznym naciągiem (mikrorotor), 48 godzinną rezerwą chodu i balansem pracującym z częstotliwością 28.800 A/h. Kaliber znajdzie się w dwóch modelach: standardowym w kopercie ze stali lub różowego złota oraz limitowanej do 128 egzemplarzy edycji Big Number w różowym złocie i tytanie, stylizowanej na koło ruletki. Obie wersje będą miały 44mm średnicy, przeszklone szafirowym szkłem dekle i skórzane paski.
Model Automatic w nieco mniejszej, mierzącej 42mm kopercie (również ze stali lub złota) napędzać będzie kaliber RD821 z 48 godzinną rezerwą pracy i małą sekundą. 44mm koperty z różowego złota lub platyny charakteryzować będą zaś dwa ostatnie modele kolekcji Le Monegasque – Perpetual Calendar oraz Millesime Flying Tourbillon. W tym pierwszym pracować będzie kaliber RD82J z wiecznym kalendarzem i wskazaniem faz księżyca, w drugim zaś kaliber RD540 z latającym tourbillonem, rezerwą chodu i dużą datą. Ten czasomierz powstanie w limitowanej serii 28 sztuk.
Wszystkie modele kolekcji wyposażone zostały w bardzo starannie wykonane, wielowarstwowe tarcze, utrzymane w srebrno/stalowoszarej kolorystyce. Design nawiązujący do wspomnianego „klimatu kasyna” objawia się szczególnie w postaci arabskich indeksów godzinowych, zaprojektowanych na kształt pół ruletki. Powierzchnie tarcz udekorowane są kilkoma wariantami szlifów ozdobnych, w tym m.in. szlifem ślimakowym na tarczy małej sekundy i totalizatorach chronografu oraz szlifem słonecznym zdobiącym część centralną cyferblatu. Choć każdy z wariantów jest bogaty i złożony, wszystkie zachowują umiar, przejrzystość i własny charakter – co przy projektach dość klasycznych nie jest rzeczą prostą.
Opracowanie: Łukasz Doskocz