
Recenzja Vacheron Constantin Fiftysix Self-Winding [zdjęcia live, cena]
Pokazana na tegorocznym SIHH kolekcja Fiftysix jest najbardziej dostępną finansowo linią genewskiej manufaktury. Pytanie tylko, czy „budżetowy” zegarek przystoi marce z zegarkowego topu?
Spośród wielu oryginalnych pojęć i powiedzonek stosowanych w branży zegarkowej jedno mierzi mnie zazwyczaj najbardziej – „affordable luxury” (czyli „dostępny luksus”). Bo co to jest luksus? I czy rzeczywiście należy mierzyć go ceną? Affordable luxury stało się ostatnio nowym trendem w branży, i to bynajmniej nie w segmencie, który się z tym pojęciem kojarzy. Tańsze, szerzej dostępne finansowo modele zaczęły pojawiać się w ofertach marek premium, pokroju choćby firmy Panerai, która pokazała przystępne cenowo wersje Luminora i Radiomira. Swój ruch – ku sporemu zaskoczeniu części publiczności – wykonał także Vacheron Constantin, marka z zegarmistrzowskiego topu, kojarząca się raczej z luksusem dla wybranych. Zupełnie nowa (choć inspirowana lekko historią) kolekcja Fiftysix, pokazana premierowo na SIHH 2018, wywołała nie małe kontrowersje. Największa to pewnie pytanie, czy to dalej pełnoprawny Vacheron i czy marce przystoi?… ale zanim o tym.
56
Wyrażona cyframi nazwa nowej linii VC nie odnosi się oczywiście do gabarytów zegarków, nie ma też związku z użytym w nich kalibrami. 56 oznacza ni mniej ni więcej rok 1956 i premierę referencji 6073. Co wspólnego ma z nią nowa linia? – zaskakująco niewiele. Jedynym praktycznie ewidentnym nawiązaniem jest powtórzony w bocznym profilu koperty i przy jej uszach motyw krzyża maltańskiego. Krzyż ten jest symbolem manufaktury z Genewy. I to by było na tyle – dalej Fiftysix to już całkiem nowy projekt.
Fiftysix Self-Winding (czyli Automatic) w stali – model podstawowy linii – ma 40 mm średnicy, niespełna 10 mm (dokładnie 9,6 mm) wysokości, dwa szafirowe szkiełka, sygnowaną koronkę na godz.3 i grafitowo-szary pasek ze skóry aligatora, zapinany na motylkową klamerkę, zwieńczoną zatrzaskiem w formie połowy krzyża (z przyciskami zabezpieczającymi).


Choć forma koperty kryje w sobie sporo detali, całość została wypolerowana na błysk, łącznie z ładnie zaokrąglonymi uszami, bezelem i wkręconym deklem. Lekko wypukłe i pokryte antyrefleksem frontowe szkło powstało z syntetycznego szafiru. Zamknięty pod nim prosty, srebrny cyferblat jest minimalistyczny, ale także nie pozbawiony detali. Najbardziej od zewnątrz widać ciemnoszary pierścień minutowy. Pod nim zaprojektowano wykończony szlifem słonecznym pierścień z nałożonymi nań indeksami godzinowymi. Godziny parzyste symbolizują stalowe, wypolerowane cyfry arabskie, te nieparzyste zaś prostokątne indeksy z luminową. Dalej znajdziemy kolejny, biały tym razem ring z podziałką (odpowiada za godziny) i wreszcie środek, wykończony w macie, z delikatną fakturą. Na ten element trafiła nazwa marki, jej nałożone logo i okienko daty.

Czas odmierza zestaw trzech centralnie umocowanych wskazówek. Godzinowa i minutowa są proste, zakończone zaostrzonym grotem i wypełnione częściowo paskami luminowy.
Nowy mechanizm
Na potrzeby kolekcji Fiftysix Vacheron zaprojektował nowy, automatyczny kaliber – 1326. W swojej wersji bazowej ma on 26,2 mm średnicy i 4,3 mm wysokości. Rezerwa chodu wynosi satysfakcjonujące 48h. Zamocowane na półpełnym mostku koło balansowe tyka z częstotliwością 4Hz. Kaliber ma oczywiście (choć u Vacherona to w sumie nie tak oczywiste) stop-sekundę, szybką korektę daty i możliwość dokręcenia z koronki – funkcje niezbędne w dobrej klasy automacie.


Choć 1326 jest obecnie podstawowym kalibrem w portfolio VC, zadbano o jego estetyczną stronę. Wahnik, szkieletowany, z krzyżem maltańskim i precyzyjnym wykończeniem detali, zrobiono z 22ct złota. Wszystkie mostki mają ręcznie polerowane krawędzie, a od góry zdobią je pasy genewskie. Grawery na mostkach wypełniono złota farbą. Summa summarum, od frontu i od strony dekla to bardzo dobrze wykonany, dopieszczony zegarek. Poziomem nie odstaje zasadniczo od innych pozycji z kolekcji manufaktury, a to godne podkreślenia.
Wrażenia i wątpliwości
Pierwsza i najważniejsza konkluzja z mojego dwutygodniowego noszenia Vacheron Constantin Fiftysix jest prosta – zegarek nosiło się znakomicie. 40 mm koperta o niewysokim profilu, dobrze zaprojektowana i z wygodnym paskiem gwarantuje komfort zegarka klasycznego. Z drugiej strony design każe pozycjonować „56” bardziej w kategorii smart casual, by zastosować modową terminologię. Pasuje i do garnituru, i do jeansów, bez przesadnej elegancji, ale i absolutnie nie w klimatach sportowych.

Muszę też oddać projektantom Vacherona, na czele z nieco ekscentrycznym Christianem Selmonim, że zrobili zegarek zwyczajnie bardzo ładny. Powiecie – ładny nie znaczy nic. Owszem, ale tu jest istotnie estetycznie, czysto, minimalistycznie, a przy tym z charakterem. Za stalowy model Fiftysix Self-Winding Vacheron każe sobie zapłacić 11 900 EUR (~51 160 PLN). W skali marki to absolutna okazja na posiadanie zegarka z logo VC, ale tu pojawia się pytanie, które postawiłem we wstępie – czy to ciągle ten sam, stary i dobry Vacheron?
Zdania w tym temacie są podzielone. Z całą pewnością, kiedy marka luksusowa tego kalibru decyduje się obniżyć swój próg cenowy (entry level), zawsze rodzi to wątpliwości. No bo jeśli cały czas sprzedaje się klientowi produkty w określonej (wysokiej) cenie, argumentując ją jakością i skomplikowaniem wykonania/wykończenia, jak nagle uzasadnić coś wyraźnie tańszego, a jednocześnie, pozornie, tej samej klasy?
Jedni nie widzą w ogóle problemu, chwaląc Fiftysix za detale. Kristian Haagen, uznany branżowy specjalista i członek jury naszego Zegarka Roku uważa, że „Fiftysix to prawdziwy, rasowy Vacheron. Szczególnie, gdy przyjrzeć się uważnie kopercie. Spójrz dokładnie, a znajdziesz przemyślane detale i znakomitej klasy rzemiosło. Jak w każdym produkcie luksusowym, prawdziwa jakość leży w najmniejszych detalach, które robią tę jakże cenną różnicę”.
Z kolei inną perspektywę na temat ma Robert-Jan Broer, założyciel Fratellowatches: „Kiedy zobaczyłem materiał prasowy o nowym Vacheronie Constantin Fiftysix, z niecierpliwością czekałem by zobaczyć ten zegarek na żywo. Niestety spotkało mnie rozczarowanie. Wykończenie i ogólna jakość nie idą w parze z jakością pozostałej kolekcji manufaktury. Vacheron zapewne celował w nowego, młodego klienta i umożliwienie mu posiadania zegarka tej legendarnej marki za bardzo atrakcyjną cenę – niestety kosztem zbyt wielu ustępstw. Cała idea posiadania zegarka Vacheron Constantin powinna jednak polegać na braku wyrzeczeń w kwestii jakości i wykończenia”.

Moje zdanie… leży gdzieś pośrodku obu tych opinii. Fiftysix to kawałek naprawdę dobrze zaprojektowanego i zrobionego zegarka z „grubym” logo na tarczy. Zdecydowanie przemawia do mnie jego uniwersalność i jednak fakt, że zrobiła go marka z zegarmistrzowskiego świecznika. Poczucie, że to jednak najtańszy Vacheron jest nieuniknione, ale czy to w sumie coś złego? Przecież decydując się na wydanie ponad 50 000 PLN na zegarek, robimy to świadomie.
A gdybyście woleli wydać więcej, linia Fiftysix składa się w sumie z 4 różnych modeli: Automatic, Day-Date, Full Calendar oraz Tourbillon. Więcej o nich TUTAJ.

Vacheron Constantin Fitysix Self-Winding
Producent | Vacheron Constantin |
Nazwa modelu | Fitysix Self-Winding |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Symbol mechanizmu | 1326 |
Rezerwa chodu (h) | 48 |
Tarcza | srebrna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 40 |
Wysokość (mm) | 9,6 |
Wodoszczelność | 30m |
Pasek | skórzany |
Cena (PLN) | 51160 |