MB&F Horological Machine No.9 “Flow” [dostępność, cena]
Maximilian Büsser napisał o HM9, że to jedno z jego najbardziej wyczekiwanych „dzieci”, a sama marka opisuje je jako zegarmistrzostwo aerodynamiczne. Inspiracji stojących za nową czaso-maszyną MB&F należy się dopatrywać w kreacjach z przełomu XX wieku.
Uwielbiam stare, ręcznie projektowane i budowane auta. Uwielbiam je nie tylko za to, że jak mechaniczne zegarki, pozbawione skomplikowanej elektroniki, mają duszę i to ponadczasowe, niemierzalne „coś”. Najistotniejsze w nich jest czyste, stworzone rękami ponadprzeciętnie utalentowanych ludzi piękno, w swoim czasie na nowo definiujące pojęcie aerodynamiki. XX-wieczni twórcy nadwozi (z ang. coachbuilders), pozbawieni jakiejkolwiek asysty komputerów, kreowali nierzadko unikatowe, blaszane karoserie sportowych aut, robiąc z metalu prawdziwe perełki, wybijane młotkami i wyginane ręcznie. Ich linie były awangardowe, subtelne, opływowe, perfekcyjnie harmonijne i eleganckie zarazem. Jeden rzut oka na Mercedesa-Benz W196 albo Buicka Streamliner starczy, by to sobie uzmysłowić. Albo Bugatti Atlantic tudzież nieco bardziej współczesne Ferrari 250 GT Lusso – moim zdaniem (oraz zdaniem Maxa Büssera) jedno z najpiękniejszych aut, jakie kiedykolwiek wyjechało na drogi.
Horological Machine No.9, owoc przeszło trzech lat projektowania, ma w sobie elementy kilku wcześniejszych maszyn MB&F, ale de facto to najbardziej skomplikowane dzieło marki, dotychczas oczywiście…
Inspiracje stojące za nietuzinkowym kształtem tytanowej koperty HM9 to nie tylko motoryzacja, ale i projekty samolotów z podobnego okresu historii. Mierzącą 57 x 47 x 23 mm formę można interpretować na kilka sposobów. Ja zobaczyłem w niej sylwetkę auta, z obłymi nadkolami po bokach i centralnym, dużym licznikiem od przodu, ale że każdy widzi co chce… dopatrzyć się tutaj spokojnie można i silnika odrzutowego samolotu. Zwłaszcza, że zegarek – a właściwie maszyna – powstanie w dwóch wersjach: z tarczą przypominającą licznik z kokpitu samolotowego (the Air) lub z tarczą a’la prędkościomierz z samochodu (the Road). Dodatkowo na bokach koperty umieszczono coś na kształt wlotów powietrza – jeszcze jeden ukłon ku mechanicznym silnikom z aut albo z samolotów.
Skomplikowana tytanowa konstrukcja, wykończona satynowanymi i wypolerowanymi powierzchniami, wzbogacona została o zestaw formowanych okienek z szafirowego szkła. Dwa na bocznych elementach obudowy osłaniają (albo odsłaniają) dwa niezależne koła balansowe, taktowane na 2,5Hz każde. Panel środkowy prezentuje wkomponowany w mechanizm dyferencjał, który mówiąc w sporym uproszczeniu kompensuje pracę dwóch balansów do jednej, optymalnej wartości, regulującej finalnie dokładność całego werku. Szafirowe szkło jest także umocowane nad skierowaną prostopadle do całości tarczą oraz na spodniej stronie koperty.
Manualnie nakręcany kaliber HM9 powstał w całości z projektu własnego MB&F, w atelier marki w Genewie. Mechanizm ma 301 elementów, 45h rezerwy chodu, 44 kamienie oraz wskazanie godzin oraz minut. Zależnie od wersji wykończono go czarną albo złotą powłoką oraz zestawem klasycznych, zegarmistrzowskich dekoracji.
Horological Machine No.9 Flow jak każdy MB&F z serii HM jest ekstrawagancki, nietuzinkowy i na swój sposób fascynujący. Jest też, z racji kompleksowości projektu, jednym z najdroższych MB&Fów. Za jeden z 66 egzemplarzy trzeba zapłacić 168.000CHF (~640.000PLN) plus VAT. Pocieszyć się można jedynie faktem, że auto z epoki będącej jego inspiracją jest kilkukrotnie droższe.
MB&F Horological Machine No.9
Producent | MB&F |
Nazwa modelu | Horological Machine No.9 |
Mechanizm | manualny |
Symbol mechanizmu | HM9 |
Rezerwa chodu (h) | 45 |
Tarcza | czarna |
Koperta | tytan |
Średnica (mm) | 57x47 |
Wysokość (mm) | 23 |
Wodoszczelność | 30m |
Pasek | skórzany |
Limitacja | 66 |