
Recenzja MeisterSinger Circularis [zdjęcia live, cena]
Po raz pierwszy recenzujemy dla Was zegarek naręczny z jedną wskazówką. Producent połączył w nim śmiałe wzornictwo z nietypowym sposobem odczytywania czasu, wzbudzającym skrajnie odmienne emocje.
Chociaż współcześnie zegarki z pojedynczą wskazówką należą do zdecydowanej mniejszości, należy pamiętać, że nie zawsze tak było. Zegary słoneczne, liczne, działające do dzisiaj zegary wieżowe, ale również kieszonkowe – jak np. Souscription wykonany przez Abrahama-Louisa Bregueta, korzystały z tej metody odczytywania czasu. Dzisiaj manufaktury zegarkowe przyzwyczaiły nas do produkcji czasomierzy mających znacznie więcej funkcji niż proste i dokładne wskazanie aktualnej godziny, co nie znaczy, że na rynku brak graczy nie podporządkowujących się aktualnym trendom i idącym nieco pod prąd. Jednym z nich jest z pewnością zlokalizowana w Niemczech firma MeisterSinger, która z jednowskazówkowych zegarków uczyniła swój znak rozpoznawczy. Na jej stronie internetowej czytamy „Zegarki z jedną wskazówką to cofnięcie się do początków zegarmistrzostwa i przykład tego, jak urzekający może być odczyt czasu w najprostszy możliwy sposób”. Czy tak jest w rzeczywistości?
Design

Circularis to stosunkowo nowy zegarek – do portfolio MeisterSingera dołączył w 2014 roku. Wykonana ze stali koperta o średnicy 43mm nie odbiega swoim rozmiarem od wcześniejszych modeli: No 01, No 02, No 03, które przyniosły marce rozpoznawalność. Różnica pomiędzy testowanym egzemplarzem a poprzednikami tkwi przede wszystkim w mechanizmie, ale o nim nieco później.

Recenzowany MeisterSinger dostępny jest w trzech wersjach kolorystycznych tarczy: ivory – kości słoniowej oraz srebrno-białej i niebieskiej, obie ze szlifem słonecznym. Na mój nadgarstek trafiła ostatnia z nich. Niedawno miałem okazję przetestować kilka zegarków z niebieską tarczą i jak pokazało życie każda z nich była zupełnie inna. W przypadku Circularisa, patrząc pod słońce, zobaczymy całą paletę barw, od mocnego błękitu po ciemny granat. Kolorystyka jest bardzo ciekawa i odważna, ale w dłuższej perspektywie może się znudzić. Dlatego dla siebie prawdopodobnie wybrałbym jedną z dwóch pozostałych opcji.

Kompozycja tarczy sprowadza się do naniesienia na nią podziałki minutowej. To ona zapewnia bardzo dobrą czytelność i pozostaje – w moim odczuciu – jednym z kluczy do sukcesu zegarków MeisterSinger. Wspomniana skala dzieli tarczę na 144 równe części, a każda z nich odpowiada za odcinek czasu równy 5 minutom. Ponadto indeksy przyporządkowane godzinom są złote, a te odpowiadające za 30-minutowe odcinki nieco dłuższe od pozostałych. Po zewnętrznej stronie skali, w połowie każdej godziny, widnieje cyfra 30, a wewnętrzną stronę wypełniają jedynie cyfry przyporządkowane pełnym godzinom z dodatkowym zerem na początku (01, 02, 03 itd.). Z kolei delikatnie zarysowane, złote indeksy godzinowe w środkowej części cyferblatu powstały w jego zagłębieniu, tworzącym trójwymiarowy efekt.

Aby osiągnąć bardzo dobrą czytelność MeisterSinger zmuszony był do zastosowania takiej, a nie innej średnicy. Dzięki przemyślanemu układowi połączonemu z właściwie dobranym rozmiarem koperty dość szybko przyzwyczaiłem się do jednej, masywnej wskazówki i nie miałem żadnych problemów z odczytaniem aktualnego czasu. Wizualną stronę Circularisa doceniono w Hamburgu, gdzie zegarek zdobył w 2015 roku nagrodę iF Design Award. 53-osobowe jury wybierało spośród niemal 5000 zgłoszonych przedmiotów.
Mechanizm MSH01

Jeszcze nie tak dawno MeisterSinger w zakresie mechanizmów korzystał z gotowych rozwiązań. Sytuacja zmieniła się wraz z debiutem Circularisa. Jak informuje firma, trzy lata współpracy ze szwajcarskim partnerem wystarczyły, by zaprojektować nowy werk. Brzmi to trochę enigmatycznie, ale krótkie poszukiwanie doprowadza nas do większej ilości szczegółów. „Szwajcarskim partnerem” okazała się być produkująca mechanizmy firma Synergies Horlogères, należąca obecnie do marki Christopher Ward. Wracając do werku stanowiącego serce recenzowanego modelu, jest to ręcznie nakręcany kaliber oznaczony sygnaturą MSH01, widoczny przez szkło dekla. Niemiecki producent twierdzi, że za jego wizualnym projektem stoi założyciel firmy, Mafred Brassler.

Rodowaną powierzchnię mostka ozdobiono wzorem „côtes circulaire” a krawędzie wypolerowano na wysoki połysk. Użyto również niebieszczonych śrubek, zaś grawerowane napisy wypełniono złotem. Pierwsze na co zwróciłem uwagę patrząc na mechanizm, to dwa duże, połączone ze sobą szeregowo bębny sprężyny. Po ich naciągnięciu mechanizm jest w stanie zagwarantować 120 godzin (5 dni) rezerwy chodu. Zazwyczaj, aby osiągnąć taki efekt producenci zaniżają częstotliwość pracy. W tym przypadku pozostała ona na standardowym poziomie 4Hz, co gwarantuje większą dokładność. Przypuszczam, że gdyby MeisterSinger zdecydował się na zejście do 3Hz, rezerwa chodu wydłużyłaby się przynajmniej o 1 dzień. W mojej ocenie firmie należy się duży plus za rezygnację z dłuższej rezerwy chodu na rzecz precyzji wskazań, choć tu ich dokładność jest ograniczona przez 5-minutową podziałkę.

Wspomniałem, że mechanizmy powstają w firmie Synergies Horlogères. Jej właściciel – Christopher Ward – używa w części swoich zegarków werku oznaczonego SH21. To ta sama konstrukcja co MSH01, tyle że z automatycznym naciągiem i o wiele skąpiej zdobiona. Kaliber wykorzystany w Circularisie budzi zdecydowanie bardziej pozytywne odczucia. Wygląda surowo oraz nowocześnie i co ważne, jego elementy zostały zaprojektowane tak, aby zminimalizować luzy przy ruchu masywnej bądź co bądź wskazówki.
Wrażenia

Przyjemnie jest czasem założyć na nadgarstek zegarek, który ucieka od narzuconych przez rynek standardów. Jeśli przed sięgnięciem po Circularisa powstrzymuje Was obawa przed „nauczeniem się” szybkiego odczytywania czasu, to spieszę uspokoić – to żaden problem. Duża wskazówka połączona z dobrze zaprojektowaną tarczą i jej podziałką pozwalają błyskawicznie się w tym zorientować. A że robimy to z dokładnością do 5 minut – cóż, może w w codziennym życiu warto trochę przystopować i zwolnić. Osobiście idea stojąca za zegarkami MeisterSinger mi się podoba. Podobnie wykonanie i projekt mechanizmu, napędzający Circularisa. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to do wersji kolorystycznej tarczy, której sam bym nie wybrał. Jak wspominałem wcześniej, niebieska opcja szybko może się opatrzyć. MeisterSinger to propozycja dla osób poszukujących do kolekcji zegarkowej ciekawostki albo po prostu czasomierza znacząco różniącego się od innych.
Za recenzowaną wersję – na pasku ze skóry aligatora z podwójnym zapięciem na zatrzask – trzeba zapłacić 4498EUR (~19.000PLN).

Zegarek do testów dostarczyła firma MeisterSinger.
mnie się podoba
Należy zwrócić uwagę że jest też zegarek białoruski Łucz z jedną wskazówką. http://i.imgur.com/Uw6Nb.jpg