„Hands-On” Chronos-Art Regulateur
Choć „zegarmistrzostwo polskie” to dalej oksymoron, w małej manufakturze w Łodzi powstają zegarki, które mają potencjał by zmienić ten stan rzeczy. Jednym z nich jest wyjątkowy regulator.
O Pawle Jankowskim, twórcy i założycielu łódzkiej manufaktury Chronos-Art, pisaliśmy już wcześniej przy okazji wywiadu z maja ubiegłego roku. Do niego odsyłam po więcej szczegółów o Pawle, jego koncepcji i filozofii budowania marki, pod jaką w swojej rodzinnej Łodzi od przeszło 4 lat konstruuje zegary i zegarki mechaniczne. Te drugie w pełni uprawniają firmę do używania miana manufaktury – mają własne mechanizmy (także z modułami komplikacji i napędem łańcuchowym fuse) i lwią część komponentów obudowy i tarczy wykonywanych także własnym sumptem przez Pawła i wspierającą go Merę Poltik. Trochę inaczej sprawy mają się w przypadku zegarków naręcznych. Jeśli siedzicie w temacie (zegarków) nieco głębiej, zapewne doskonale wiecie jak tytanicznym zadaniem jest stworzenie własnego, mechanicznego czasomierza. Oczywiście sprawa jest prosta, gdy chcemy tylko składać taki zegarek z kupionych u podwykonawców komponentów – nie ma w tym nic złego, tyle że to z „manufakturowością” ma bardzo niewiele wspólnego. Schody zaczynają się, gdy chcemy nasz czasomierz zrobić samemu, jak na prawdziwie zegarmistrzowską markę przystało.
Takiego właśnie zadania podjął się Paweł Jankowski, nie zważając na fakt, że w Polsce wykonywanie komponentów mechanicznego czasomierza jest równie możliwe, co zbudowanie promu kosmicznego. Dzięki wsparciu wspomnianej Mery Politik, Chronos-Art samemu tworzy gros elementów swoich naręcznych zegarków, takich np. jak model Regulateur.
Oczywiście własny jest także design zegarków i choć widać w nim ewidentnie pewne inspiracje, w sumie udało się marce osiągnąć własny styl. Masywna koperta Regulatora ma 42mm średnicy, 13.2mm grubości (razem z wypukłym, szafirowym szkiełkiem) i duże, ładnie wcięte uszy ze sporymi, wkręcanymi teleskopami do mocowania paska. Rozmiar jest komfortowy, a długie uszy ładnie obejmują nadgarstek. Zupełnie nie pasuje natomiast gruby, potężny pasek – ale to akurat detal łatwy do zmiany na dowolną, preferowaną opcję. Subtelny, brązowy cordovan byłby idealny.
Pełny, stalowy dekiel jest grawerowany wzorem, który każdy przyszły właściciel może określić we właściwie dowolny sposób. Ten w testowym zegarku przedstawiał (wygrawerowany maszynowo) wizerunek Chronosa – boga czasu – plus nazwę marki i informację o limitacji modelu. Koperta czasomierza została starannie wypolerowana, a całość wieńczy „diamentowa”, niezakręcana koronka umieszczona standardowo po prawej stronie.
Szafirowe szkło (z wewnętrznym antyrefleksem) osłania tarczę, która jest najdoskonalszym obrazem możliwości Pawła Jankowskiego. W całości wykonano ją w manufakturze i ze swoim oryginalnym podejściem do designu regulatora (czyli zegarka z trzema osobnymi tarczami wskazań godzin, minut i sekund), wygląda naprawdę rewelacyjnie. Bazę stanowi tytanowy dysk z niebieską powłoką i dwoma rodzajami giloszowania. Oba rozchodzą się z centralnego punktu małej tarczy godzin (na wysokości godz. 12). To zdobiące większość powierzchni rozchodzi się promieniście do krawędzi koperty, natomiast to wpisane w tarczę godzin tworzy wzór na kształt słońca. Oba perfekcyjnie wykonane i wykończone, razem z niebieskim kolorem tworzą efektowną całość, ładnie komponującą się ze stalowymi, satynowanymi ringami. Ten wspomniany – godzinowy – ma wycięte laserowo indeksy rzymskie i małą tabliczkę z logo marki. Częściowo zachodzi na niego ring minutowy z indeksami arabskimi i wreszcie wpisany w niego (na godz. 6) pierścień małej sekundy. Kompozycja zachodzących na siebie tarcz zdaje egzamin i nawet jeśli ring minutowy zasłania fragmentami tarczę godzin, jest czytelna i stylistycznie ciekawa zarazem. Ładnie wykrojone są też stalowe wskazówki i może tylko przydałaby im się niewielka ilość luminowy, tak, by wskazania można było sprawdzić nawet w ciemności.
Jak widzicie, wkład własnej pracy Pawła w zegarek sygnowany logo Chronos-Art jest imponujący i nie inaczej sprawy mają się w przypadku mechanizmu. Oczywiście werk nie jest własną konstrukcją Chronos-Art – taki projekt pochłonąłby górę pieniędzy. Na to pewnie przyjdzie pora (trzymamy kciuki), a tymczasem napędem zegarka jest stary, dobry i sprawdzony, szwajcarski kaliber manualny ETA UNITAS 6497 (2.5Hz, 17 kamieni, 46h rezerwy chodu) – prawdopodobnie najpopularniejszy ręcznie nakręcany kaliber w historii zegarmistrzostwa. By jednak nie było zbyt łatwo, moduł konwertujący tradycyjny układ wskazań do tego w formie regulatora to już konstrukcja własna – i jest to osiągnięcie ze wszech miar imponujące. Tym bardziej, że wszystko działa w należytym porządku. Podobnie będzie także z innymi modułami pozostałych modeli Chronos-Art.
Jedno jest pewne, Chronos-Art i Paweł Jankowski mają ogromny potencjał, gigantyczny wręcz patrząc z punktu widzenia naszego „niezegarkowego” kraju. Niektórzy pewnie myśleli sobie, że nadambitny łodzianin porywa się z motyką na słońce, a jego projekt jest z góry skazany na niepowodzenie. Okazało się szczęśliwie, że dobre chęci, poparte determinacją i konkretnym wsparciem, mogą przynieść imponujące rezultaty. Zegary Chronos-Art to klasa sama w sobie. Modele na rękę to temat trudniejszy (z wielu powodów), jednak jeśli firma pójdzie drogą obraną przy tworzeniu opisanego regulatora i na tym polu może odnieść sukces. Do dopracowania pozostają detale ale i to co już stworzono zasługuje na uwagę. Wkład ręcznej, własnej pracy Pawła Jankowskiego jest naprawdę pokaźny, zegarek ma swój styl i smaczki, a do tego indywidualny charakter z możliwością pewnej personalizacji (np. grawer dekla). Za model ze zdjęć trzeba zapłacić około 20.000PLN – i jest to cena ze wszech miar rozsądna, choć nie mała. Zbudowanie własnego, mechanicznego zegarka wymaga dużych nakładów oraz pracy, dlatego nie sądziłem, że coś takiego jest w Polsce w ogóle możliwe. I za to należą się wielkie brawa!
Więcej o kolekcjach i manufakturze Chronos-Art na oficjalnej stronie marki TUTAJ.
Super ale jak taki zegarek kupić , nie kosztuje mało. Ale mi się podobają niesamowicie.