
Dzień z TAG Heuerem i Kajetanem „Kajto” Kajetanowiczem
Precyzja i doświadczenie, to dwie cechy, które nieodłącznie kojarzymy ze zegarmistrzostwem. Po pełnym adrenaliny testowym przejeździe z Kajetanem Kajetanowiczem śmiało można powiedzieć, że nie inaczej jest w przypadku rajdów samochodowych.
Kajetana mieliśmy okazję poznać już ponad rok temu, kiedy TAG Heuer oficjalnie przedstawił rajdowca jako swojego polskiego ambasadora. I choć już wtedy młody kierowca zaprezentował się jako niezwykle sympatyczna i skromna osoba, to tak naprawdę dopiero teraz dane nam było sprawdzić, jak zachowuje się w swoim „naturalnym środowisku”, czyli na drodze.

Jeśli nie macie na co dzień do czynienia z rajdami, już sam widok teamu Kajetana i ilości sprzętu, który wraz z nim wędruje może zrobić wrażenie. Prócz wartego około 1 miliona złotych samochodu, obsługiwanego przez liczną ekipę techników (zajmujących się serwisowaniem, analizą pracy silnika, zachowań na drodze itp.), sportowcowi towarzyszy dbający o właściwą dietę kucharz oraz dokumentujący wszystko fotograf. To nie wszystko. Samochód transportowany jest tirem z naczepą, w której prócz auta znajduje się magazyn części pozwalający swobodnie zbudować bliźniaczy egzemplarz – z wyłączeniem karoserii. Wszystkie nakrętki, opony, czy sprężyny amortyzatorów (w zależności od warunków używa się jednego z kilku rodzajów) są posegregowane w opisanych szufladach, a część miejsca zagospodarowano nawet na biurka techników.

Liczne historie opowiedziane przez członków teamu Kajto potrafią zmrozić krew w żyłach i pokazują, z jak poważnymi problemami oraz decyzjami muszą się zmagać każdego dnia. Niewłaściwa opona czy błędnie dobrany amortyzator może w najgorszym przypadku doprowadzić do kalectwa Kajetana, a w najlepszym do kraksy i zniszczenia samochodu. Jeśli już mowa o samochodzie, to Kajto jeździ przerobionym przez firmę M-SPORT Fordem Fiestą R5 Evo doposażonym w mnóstwo elementów poprawiających bezpieczeństwo (np. jeden fotel to koszt 30.000zł). Co ciekawe – w przeciwieństwie do innych producentów – M-SPORT pozwala na zakup takiej wersji przez przeciętnego Kowalskiego. Skuteczną barierą jest oczywiście cena oraz fakt, że auto to stworzono nie tyle do szybkiej jazdy, co do jazdy w rajdach.

Najciekawszym punktem dnia była testowa przejażdżka po trasie, na której Kajto przygotowywał się do kolejnego rajdu. Powiem tak – do tej chwili, żyłem w przekonaniu, że nie jestem złym kierowcą. Ale dawka adrenaliny i pokaz umiejętności Kajetana sprawiły, że szybko zrewidowałem swoją ocenę. Podczas przejazdu – gdy moje ciśnienie wzrosło do chyba 180/120 – Kajto ze spokojem dokładnie tłumaczył poszczególne etapy i zademonstrował kilka elementów, które potencjalnie mogą skończyć się poważnym wypadkiem. Każdemu miłośnikowi rajdów, ale i zwykłemu kierowcy życzę, żeby przynajmniej raz w życiu mógł odbyć taką przejażdżkę. Wrażenia – nie do opisania! A przy tym wszystkim bardzo cieszy, że Kajetan naprawdę nosi swoją Carrerę Calibre 1887!

Ekipie Kajetana Kajetanowicza życzymy wielu sukcesów, a firmie TAG Heuer gratulujemy ambasadora.
