Blancpain Fifty Fathoms Barakuda i Air Command [dostępność, cena]
Podczas zakończonego właśnie „Time to Move” manufaktura Blancpain pokazała dwa zegarki inspirowane modelami ze swojej bogatej historii. Łączy je design w stylu vintage i współczesna technologia wykonania.
Pierwsza edycja imprezy pod nazwą „Time to Move” – organizowanej przez grupę Swatch w zastępstwie targów w Bazylei – za nami. Chociaż nie możemy podzielić się z Wami wrażeniami live z zaprezentowanych w Szwajcarii nowości (rynek polski pominięto), skupimy się jedynie na kilku kluczowych, naszym zdaniem najciekawszych zegarkach. W moim odczuciu absolutne pierwsze miejsce na podium przypada dwóm nowym Blancpainom – nowym, choć mocno inspirowanym przeszłością. Niby takie prawie idealnie wierne reedycje starych modeli powoli zaczynają się nudzić, ale koło dwóch Blancpainów raczej żaden zegarkowy koneser nie przejdzie obojętnie.
Fifty Fathoms Barakuda
Pierwowzór zegarka Fifty Fathoms Barakuda Blancpain zaprezentował pod koniec lat 60. XX wieku. Barakudę – nazwaną tak od nazwy niemieckiej firmy zajmującej się profesjonalnym sprzętem nurkowym i dostarczaniem do niemieckiej armii – wyróżniała tarcza z dwukolorowymi, beżowo-czerwonymi, prostokątnymi indeksami i datownikiem na godz.3. Te same elementy znajdziemy w reedycji zegarka, limitowanej w liczbie 500 egzemplarzy.
Satynowana koperta FF Barakuda ma 40,3 mm średnicy, 13,23 mm grubości, 300 m wodoszczelności i gumowy pasek „tropic” – dokładnie taki sam, jak w oryginale. Nowoczesny jest za to charakterystyczny, czarny bezel z beżową luminową i wkładką z szafirowego szkła oraz zamknięty pod szafirowym deklem kaliber. Blancpain postawił na automatyczną konstrukcję o symbolu 1151, wyposażoną w 3Hz balans i dwa bębny sprężyny kumulujące 100h rezerwy.
Jedne egzemplarz Fifty Fathoms Barakuda na gumowym pasku „tropic” kosztować będzie 14 500 CHF (~55 000 PLN).
Air Command
Zaprojektowany z myślą pilotach wojskowych model Air Command pochodzi z mniej więcej podobnego okresu czasu, co FF Barakuda, ale jego historia jest znacznie bardziej mglista. Dość powiedzieć, że do dziś nie jest pewne, ile egzemplarzy zegarka wyprodukowano. Wiadomo, że projekt był owocem zamówienia US Air Force, a dystrybucją zajmowała się amerykańska firma Allen V. Tornek. Jakkolwiek limitowana była liczba gotowych zegarków, dziś są one mocno poszukiwane na rynku wtórnym.
Reedycja 2019 wiernie nawiązuje do oryginału i – podobnie jak Barakuda – wykorzystuje współczesne technologie. Stalowa koperta modelu ma 42,5 mm średnicy. Od góry i od dołu zamykają ją mocno wypukłe, wystające ponad obrys koperty szkła szafirowe. To górne osadzone zostało w stalowym, obustronnie obrotowym bezelu z czarną wkładką z ceramiki. Czarny jest również cyferblat zegarka z zestawem namalowanych beżową luminową indeksów arabskich i dwoma totalizatorami: licznikiem 30-minutowym oraz 12-godzinnym stopera. Beżowa luminowa trafiła również na dwie proste wskazówki oraz grot sekundnika chronografu.
Napędem zegarka jest automatyczny kaliber F388B z 50h rezerwą chodu. Sprężynę nakręca centralny, zrobiony ze złota wahnik, uformowany jak śmigło samolotu. Werk ma funkcję flyback (szybki reset sekundnika), koło kolumnowe oraz 5-Hercowy balans (36.000 A/h).
Każdy z 500 numerowanych egzemplarzy serii zestawiono z patynowanym paskiem z brązowej skóry cielęcej. Jeden to koszt 18 500 CHF (~71 000 PLN).