
Recenzja REC P-51 „Mustang” [zdjęcia live, cena]
Ciekawy design modelu P-51 to zasługa licznych, nawiązujących do Mustanga z 1966 roku detali, które potrafią cieszyć oko przez długi czas. Między innymi tarczy zegarka, stworzonej z kawałka karoserii kultowego Forda.
REC – Recover, Recycle, Reclaim
W dzisiejszych czasach niezwykle trudno jest powołać do życia nową, wyróżniającą się markę zegarkową, która odniesie sukces i przetrwa. Oczywiście można pokusić się o tworzenie limitowanych czasomierzy z licznymi klatkami tourbillona (Greubel-Forsey) albo wskazujących czas przy użyciu specjalnego płynu (HYT), ale niezbędny do tego kapitał to dziesiątki milionów franków. Drugą z opcji jest skupienie się na bardziej przyziemnych cenowo zegarkach, w których nie mechanizm, a design odgrywa kluczową rolę. To właśnie tę drogę wybrała duńska marka REC, ale… nie tylko. Prócz współpracy z dobrym studiem projektowym, REC postawił na filozofię wytwarzania tarcz zegarków… z samochodów. W myśl hasła reklamowego „Recover, Recycle, Reclaim” (w wolnym tłumaczeni z ang. „Pozyskaj, Przetwórz, Odzyskaj”) firma bierze na tapet wybrane modele kultowych aut, znajduje stare wraki lub zardzewiałe elementy, a następnie daje im drugie życie w postaci cyferblatu. Surowe, produkowane w ten sposób tarcze, gwarantują niepowtarzalność każdego czasomierza.

Mówiąc krótko, koncepcja REC-a sprowadza się do umieszczania pozyskanych z recyklingu sławnych samochodów tarcz w ciekawie zaprojektowanych zegarkach. Po kwarcowych Mark I i Cooper – nawiązujących do Mini Morrisa – w 2015 roku firma pokazała pierwszy model mechaniczny – P-51. Projekt zegarka wykonało studio projektowe współpracujące również z marką SevenFriday.
REC P-51 Mustang
Skoro nieoficjalnie na zegarek mówi się „Mustang”, zapytacie skąd nazwa P-51. Jonathan Kamstrup (CEO REC Watches) twierdzi, że projektant oryginalnego Mustanga z lat 60. minionego stulecia porównał ponoć profil samochodu do amerykańskiego, jednosilnikowego myśliwca z okresu II Wojny Światowej – North American P-51 Mustang. Bardziej prawdopodobna wydaje się jednak teoria, że prawa do nazwy Mustang są zastrzeżone i ich użycie wymaga zgody Forda. Tak czy inaczej, choć może na pierwszy rzut oka tego nie widać, P-51 to istna kopalnia nawiązań do kultowego Mustanga (auta) z 1966 roku.
Tarcza
We wstępie wspomniałem, że tarcze zegarków pochodzą z poddanych recyklingowi części samochodów. W recenzowanym modelu był to Ford Mustang 1966 o numerze VIM 6F87CT85151, o czym przypomina przytwierdzona do tarczy w okolicy godz. 10 tabliczka. Co ciekawe i fajne, do każdego zakupionego zegarka klient otrzyma specjalny kod QR. Jego zeskanowanie uruchomi krótki film, opowiadający historię samochodu, z którego powstał ten konkretny egzemplarz.

Wracając do projektu tarczy – to ona w najoczywistszy sposób przywodzi na myśl deskę rozdzielczą samochodu. Widoczne w górnej części okienko od razu kojarzy się ze wskaźnikiem poziomu paliwa. Znane z samochodów F/E (Full/Empty) zastąpiono tu F/L (Full/Low), natomiast w miejsce słowa FUEL ponad skalą użyto POWER, odnoszące się do rezerwy chodu.

W dolną część cyferblatu wkomponowano czarną, trójwymiarową tarczę, która jak żywa przypomina samochodowe prędkościomierze. Otacza ją skala minutowa, oraz – umieszczone nieco bliżej centralnej części – arabskie cyfry, nadrukowane oddającą idealnie ducha lat 60. wąską czcionką, wykorzystywaną często przy prędkościomierzach z tamtej epoki. Dopełnienie kompozycji stanowią trzy różne wskazówki: minutowa jest pomarańczowa, godzinowa biała i częściowo szkieletowana, a ta od sekundnika czarna z pomarańczową końcówką. Choć wydawać by się mogło, że to za dużo i takie połączenie jest przaśne, okazuje się, że wcale nie. Jedyne co mi osobiście się nie spodobało, to wyglądająca „tanio” czarna baza pod tarczę.

Pod wspomnianą tarczą, w wycięciu, widać datownik stylizowany na licznik przebiegu. Właściwą datę odczytamy dzięki widocznemu nieco powyżej, pomarańczowemu trójkącikowi. Muszę przyznać, że całe to połączenie „prędkościomierza” z „licznikiem” udało się znakomicie. Wszystkie tarczki – włącznie ze wskaźnikiem rezerwy chodu – otoczono metalowymi, wypolerowanymi na wysoki połysk ramkami. Natomiast cyferblat zabezpiecza od góry szafirowe szkiełko z antyrefleksem.
Koperta
Wodoszczelna do 30m koperta – zbudowana z 5 elementów – na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nieco „kosmicznej”. Waży 125 gramów i ma kształt przypominający skrzyżowanie kwadratu z poduszeczką oraz wymiary 44mm (szerokość) x 44mm (wysokość) x 10,8mm (grubość). Wydaje się, że to bardzo dużo, ale dzięki praktycznie nieodstającym uszom (wypuszczonym w dół) idealnie przywiera do ręki i nawet na nadgarstku tak niewielkim jak mój układa się całkiem nieźle.

Obudowa – gdy dokładnie się jej przyjrzycie – skrywa sporo smaczków. Patrząc na boczną powierzchnię (tę z koronką) widać ewidentne nawiązanie do tyłu Mustanga z 1966 roku. Dla przykładu dolna, wykonana z polerowanej stali część odwzorowuje zderzak, a widoczne nieco powyżej trzy czarne prostokąty z lewej i prawej wyglądają jak tylne światła.

Drugi profil skrywa kształt nawiązujący do przedniej maskownicy oraz – umieszczony w jej centralnym punkcie – wytłoczony napis REC.

Tył zegarka to czarny, dokręcony 6 śrubkami dekiel, ozdobiony pionowymi pasami, tekstami oraz szkiełkiem o bardzo nietypowym i rzadko spotykanym kształcie. Producenci przyzwyczaili nas, że „plecy” zegarka w 99,999% są albo w pełni przeszklone, albo zakryte. W P-51 postawiono na okienko o kształcie prostokąta z zaokrąglonymi rogami. Widać przez nie rotor, który dzięki dekoracjom ma przypominać felgi Mustanga. Pod nim przebija się udekorowany pasami genewskimi mechanizm Miyota. Z racji tego, że werk jest zdecydowanie mniejszy niż koperta REC-a, w górnej części okienka wmontowano czarną atrapę z logo producenta – tarczą z kołami zębatymi.
Mechanizm

Cóż – mechanizm nie jest z najwyższej półki, ale i nie taki był cel. P-51 ma przede wszystkim być atrakcyjny wizualnie i nie kosztować góry pieniędzy. Dlatego właściciele firmy zdecydowali się wykorzystać kaliber Miyota 9130. Zbudowany na 26 kamieniach werk to 4-Hercowa konstrukcja, gwarantująca 48 godzin rezerwy chodu. Podczas testu zegarek pracował przyzwoicie, a odchyłki tygodniowe nie przekraczały kilkudzisięciu sekund.
Wersje

Recenzowana wersja została oznaczona symbolem P-51-01. Dostępne są jeszcze dwa inne warianty, różniące się kolorystyką. Producent daje także możliwość wyboru jednego z wielu 24mm pasków (domyślnie otrzymujemy podstawowy, skórzany, z systemem łatwej zmiany bez konieczności używania dodatkowych narzędzi). Więcej informacji na ten temat znajdziecie na stronie REC Watches.
Ogólne wrażenia

REC P-51 to jeden z tych zegarków, na widok których dorosły facet uśmiecha się jak małe dziecko. Cieszy oko nie tylko amatorów, ale i kolekcjonerów. Jeden z moich znajomych – na co dzień noszący m.in. zegarki Patek Philippe – chciał od ręki kupić egzemplarz testowy.

P-51 jest zegarkiem bardzo charakterystycznym, który z dużym prawdopodobieństwem może się niestety znudzić. W moim przypadku nie nastąpiło to przez ponad miesiąc codziennego użytkowania. Recenzowany REC cieszyłby mnie pewnie jeszcze bardziej, gdyby rozmiar zredukowano do 40 – 41mm, a grubość nie przekraczała 10mm. Problem w tym, że wtedy prawdopodobnie nie udałoby się już zachować tak dobrej czytelności i spójności całego projektu.

P-51 debiutował na Kickstarterze – platformie, gdzie odwiedzający stronę decydują (kupując produkt w przedsprzedaży, bądź nie), czy dany projekt zostanie wdrożony w życie. Wtedy cena wynosiła około 3.000PLN. Teraz – kiedy udało się osiągnąć odpowiednią kwotę i wyprodukować zegarek – cena na metce jest 2x wyższa i wynosi około 6.000PLN. Biorąc pod uwagę użyty mechanizm, to chyba trochę za dużo. Kwotę usprawiedliwia jednak niesztampowy projekt ze sporą ilością detali i tzw. „fun factor”.


REC P-51 "Mustang"
Nazwa modelu | REC P-51 "Mustang" |
Ref. | P-51-01 |
Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
Rezerwa chodu (h) | 48 |
Tarcza | z recyklingu Forda Mustanga |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 44 |
Wodoszczelność | 30m |
Pasek | skórzany |
Cena (PLN) | 6000 |