Hands-On G-Shock GM-B2100D “Full Metal Jacket” [zdjęcia live, cena]
Jeden z najbardziej popularnych G-Shocków ostatnich miesięcy – CasiOak – teraz dostępny będzie w długo oczekiwanej wersji stalowej. Zmiana materiału poniosła za sobą jednak pewne konsekwencje.
Jedną z najistotniejszych cech G-Shocków od zawsze była ich nadludzka wytrzymałość. Kiko Ibe wyrzucając prototyp pierwszego G-Shocka z okna swojego biura na wybrukowany chodnik, stworzył produkt wręcz idealny dla wszystkich, dla których liczyła się czysta funkcjonalność, użytkowość i niezawodność. Opakowane w żywiczno-kompozytowo-karbonowe koperty zegarki wyróżnia własny charakter, ale zawsze miałem wrażenie, że ich funkcje są daleko nadrzędne nad formą i estetyką. Podobnie zdaje się myśleć Casio, bo od pewnego czasu G-Shock zaczął pojawiać się w bardziej dopieszczonych, luksusowych wersjach. Plastiki ustąpiły miejsca stali, tytanowi i bardziej egzotycznym materiałom, a do designu zaczęto przykładać równie dużo uwagi, co do funkcjonalności. Nie znaczy to oczywiście, że nadzwyczajna odporność G-Shocków zniknęła, ale nie da się ukryć, że stalowy CasiOak to zegarek zupełnie inny, niż jego żywiczno-karbonowe odpowiedniki.
Bez dwóch dań pierwsze wrażenie, jakie odniesiecie biorąc do ręki stalowy model GM-B2100D-1AER, to solidność i poczucie jakości. W przeciwieństwie do wcześniejszych wersji (choćby testowanego przez nas, granatowego GA-B2100) wydaje się znacznie masywniejszy, większy i – to oczywiste – dużo cięższy. Na papierze wymiary są zbliżone, choć różnice istotne. Koperta stalowego CasiOaka ma 44,5 mm średnicy, a jej grubość urosła do 12,8 mm – prawie o milimetr. Lug-to-lug jest większe i wynosi 49,8 mm. Ogólne wszystko wydaje się być… większe. Koperta jakby spuchła, dekiel wystaje dalej poza jej obrys (milimetr grubiej to dużo), a wrażenie potęguje jeszcze bransoleta. Z drugiej strony stal w wydaniu G-Shocka daje pewne poczucie lekkości, i to mimo pełnych 165 gramów wagi całego czasomierza.
Koperta i bransoleta wykończone są naprzemiennie polerowaniem i satynowaniem, starannie zaaplikowanym m.in. na ogniwa oraz bezel, z wygrawerowanymi na nim opisami funkcji czterech przycisków. Od spodu zamocowano pokryty czarną powłoką dekiel. Zegarek jest wodoszczelny do 200 metrów, a mechanizm zamontowano w kopercie na wykonanym z żywicy elemencie ochronnym, gwarantującym odporność na wstrząsy. Bransoleta z kolei zwęża się w dół i zapina na zatrzaskiwanego motylka, z czterostopniową regulacją na pin.
Od frontu, w bezelu zamontowano mineralne szkło, a pod nim ciemnoszarą tarczę z elementami fotowoltaiki. Tak jak najnowsza generacja CasiOaka, tak i jego stalowa wersja ładowana jest energią słoneczną – a to znaczy tyle, że zegarek w teorii pracować będzie bez przerwy, o ile nie spędzacie czasu w piwnicy albo innym odciętym od światła pomieszczeniu. Układ tarczy się nie zmienił. W środku zamocowano dwie wskazówki z luminową, która jednak u Casio nie jest nawet w połowie tak dobra, jak u innych producentów.
W dolnej prawej ćwiartce tarczy ulokowano wyświetlacz LCD, a po prawej selektor funkcji – przy okazji którego warto wspomnieć o możliwościach zegarka. G-Shock GW-B2100D ma funkcję World Time (z wyborem dowolnej strefy czasowej), stoper 1/100 s, timer, alarm (do 5 dziennie), połączenie ze smartfonem za pomocą Bluetooth, automatyczny kalendarz w różnych językach i funkcję znajdywania telefonu. Za wszystko odpowiada kwarcowy mechanizm, a zmiany ustawień dokonuje się wspomnianymi już przyciskami – co momentami nie wydaje się może intuicyjne i łatwe, ale z pomocą przychodzi dołączona instrukcja. Jest oczywiście również kultowe podświetlenie – tym razem system dwóch LED-owych diod Neobrite, podświetlających nie tylko ekran LCD ale i wskazówki.
Metalowy G-Shock CasiOak dostępny jest w trzech opcjach. Oprócz opisanej można wybrać wersję z czarną powłoką (GM-B2100BD-1AER) albo „wybajerzony” wariant różowo-złoty (GM-B2100GD-5AER). Wszystkie pokryto zabezpieczającą i podbijającą kolor powłoką IP (Ion Plating). Czerń i złoto to koszt 2 799 PLN, natomiast minimalnie tańsza stal wiąże się z wydatkiem 2 590 PLN. Cena, wyraźnie wyższa niż w przypadku modeli kompozytowych, zapewne będzie jednym z czynników wpływających na ewentualny wybór wersji CasiOaka. Istotniejsze jednak jest przeznaczenie zegarka, bo tu oba warianty różnią się najbardziej – choć paradoksalnie nie różnią się funkcjonalnością. Dla mnie – w kwestii G-Shocków totalnego laika – to od zawsze był ten niezniszczalny, „plastikowy”, niedrogi zegarek, którego można było używać wszędzie, jak przysłowiowego młotka.
Stalowy model GM-B2100D oczywiście też można, ale chyba byłoby mi szkoda. G-Shock sam podkreśla, że to luksusowa wersja, dopieszczona w detalach. Wykonanie koperty i elementów bransolety oraz aplikacji tarczy istotnie robi wrażenie, charakterystyczne raczej dla zegarków z wyższej półki. Ciężko zatem jednoznacznie sprecyzować finalnego odbiorę modelu GM-B2100D, ale stawiałbym raczej na pasjonata i kolekcjonera marki, który pragnie do swojej kolekcji dołączyć coś wyjątkowego, ale dalej w klimacie. A jeśli stalowe modele przyciągną do G-Shocka zupełnie nowych klientów, to też się nie zdziwię. Japończycy dopracowali i „opakowali w luksus” swoje flagowe modele z dużym wyczuciem.
G-Shock GM-B2100D-1A
Producent | G-Shock |
Nazwa modelu | GM-B2100D-1A |
Ref. | GM-B2100D-1A |
Mechanizm | kwarcowy |
Tarcza | czarna |
Koperta | stal |
Średnica (mm) | 44,4 |
Wysokość (mm) | 12,8 |
Wodoszczelność | 200m |
Pasek | bransoleta |
Cena (PLN) | 2599 |