Basel 2012: HUBLOT Classic Fusion Extra-Thin Skeleton
Przygotowany na tegoroczny BaselWorld szkieletowany, manualnie nakręcany Classic Fusion Extra-Thin z pewnością uznać będzie można za jedną z większych niespodzianek 2012 roku. Stricte sportowa marka prezentuje zegarek, który śmiało może jej przysporzyć rzesze nowych fanów.
Ostatnia rzecz, jaka przychodzi na myśl słysząc nazwę manufaktury HUBLOT, to klasyka i tradycja – w rozumieniu zegarmistrzowskiej sztuki. Ulokowana w Nyonie (niedaleko Genewy) manufaktura, to twórca sportowych, nowoczesnych czasomierzy high-tech, wykorzystujących wszelkie nowinki technologiczne i materiałowe, jakie tylko nadają się do uzasadnionego zastosowania w branży zegarkowej. Konsekwentnie budowany wizerunek firmy, strategia rozwoju (autorstwa w dużej mierze Jean-Clauda Bivera) i pozycjonowanie, każą nieodzownie pozycjonować Hublot w segmencie rynku dalekim od gustów miłośników klasyki, tradycji i historii. Nawet aspirująca do miana klasycznej linia Classic Fusion to bardziej tradycja we współczesnym wydaniu, niż jakakolwiek próba powielania sprawdzonych i mocno zakorzenionych wzorców – nie, żeby było w tym cokolwiek złego. I kiedy można było być niemal pewnym, że HUBLOT (szczególnie po ostatnich, futurystycznych nowościach) śmiało kroczy w kierunku zegarmistrzostwa high-tech, zaprezentowany właśnie czasomierz, oficjalnie przygotowany na marcowe targi w Bazylei, to coś zupełnie niespodziewanego. Jednocześnie coś, co może marce zapewnić przychylność całkiem nowej grupy fanów, nie do końca przekonanych sportowym charakterem firmy.
Classic Fusion Extra-Thin Skeleton to najbardziej tradycyjny, klasyczny i czerpiący z zegarmistrzowskiej tradycji zegarek, jaki kiedykolwiek powstał w manufakturze HUBLOT. Jak sama nazwa sugeruje, nowy Classic Fusion to extra-płaski, szkieletowany czasomierz pięknie nawiązujący do dwóch bardzo wymagających i tradycyjnych zarazem dziedzin zegarmistrzostwa: szkieletowania mechanizmów o ultra-cienkiej, trudnej do wykonania konstrukcji. Oba te „fachy” wykorzystane zostały do stworzenia własnego, manufakturowego kalibru HUB1300 z naciągiem manualnym. Ręcznie nakręcane dzieło mikro-mechanicznej sztuki ma 123 komponenty składające się na zaledwie 2.9mm grubości. Delikatna konstrukcja oferuje spore 90h rezerwy chodu i balans taktowany z częstotliwością 3Hz (21.600 A/h).
Funkcje mechanizmu sprowadzają się do klasycznego zestawu centralnie wskazywanych godziny i minuty oraz sekundy w postaci małej tarczy na godzinie 7. Aby w pełni pokazać pięknie wykończoną konstrukcję kalibru, Classic Fusion Extra-Thin Skeleton pozbawiony jest tradycyjnej tarczy, zastąpionej szafirową (z antyrefleksem) z nakładanymi indeksami godzinowymi i logo manufaktury oraz prostymi wskazówkami. W ten sposób niczym nie zakłócony widok pracującego mechanizmu stanowi de facto cyferblat zegarka, nadając kompozycji świetnego, technicznego charakteru (co oznacza, że DNA firmy jest w pewien sposób zachowane).
Czasomierz oferowany będzie w dwóch limitowanych wariantach. 45mm koperta (WR 50m) wykonana może być z tytanu lub 18ct różowego złota, wykończonego polerowanymi i satynowanymi powierzchniami, sześcioma tytanowymi śrubkami w formie litery H i szafirowym szkłem. Pierwsza wersja powstanie w ilości 1000, druga zaś w ilości 500 numerowanych egzemplarzy. Obie ma pasku ze skóry aligatora z gumowym podszyciem i zapięciem na zatrzask.
Jestem wielkim fanem HUBLOT, fanem filozofii marki, sportowego charakteru i wszystkich tych odjechanych technologii high-tech stanowiących o jej własnym DNA. Classic Fusion Extra-Thin Skeleton to coś o 180° innego – coś co nie naśladuje klasyki, a raczej umiejętnie ją reinterpretuje, ale jednocześnie coś, co podnosi moją sympatię do marki o kolejny stopień. Fenomenalny zegarek.
Opracowanie: Łukasz Doskocz