F.P. Journe Cadraniers and Boîtiers de Genève – z wizytą w nowej manufakturze
Niezależny zegarmistrz François-Paul Journe z niezwykłą pieczołowitością podchodzi do manufakturowego wykonania swoich czasomierzy. W otwartym niedawno nowym budynku marki powstają koperty oraz cyferblaty zegarków pożądanych przez najbardziej wytrawnych kolekcjonerów.
Przez niemal 15 lat działalności CH24 mieliśmy okazję odwiedzić praktycznie każdą liczącą się zegarkową manufakturę, od tych z samego topu, po te stawające na mocno zautomatyzowaną, seryjną produkcję i wyspecjalizowanych podwykonawców. Scenariusz działania takich manufaktur jest podobny i składa się z mniej więcej tożsamych etapów projektowania, R&D, produkcji komponentów, wykańczania i finalnego montażu. Zbliżone są też metody działania oraz narzędzia, które w rękach współczesnych zegarmistrzów zamieniają kilkaset malutkich komponentów w jeden tykający zegarek, który będzie precyzyjnie odmierzał czas przez kolejne dekady, a nawet stulecia (gdy właściwie o niego zadbać).
Niedawno mieliśmy niepowtarzalną okazję złożyć wizytę w nowej filii manufaktury F.P. Journe, ulokowanej w podgenewskim Merin. To tam powstają wszystkie koperty oraz tarcze zegarków noszących imię legendarnego już twórcy. Z wielu względów jest to manufaktura wyjątkowa – nowoczesna, a przy tym mocno stawiająca na pracę niezastąpionych ludzkich rąk. Tych w budynku w Merin pracuje 140 – 70 pracowników dzieli się na 40 zatrudnionych przy produkcji tarcz oraz 30 wykonujących koperty.
Cadraniers and Boîtiers de Genève
Nową/starą manufakturę kopert oraz tarcz otwarto, po 3 latach pracy remontowej, w starym, fabrycznym budynku przy Rue de Veyrot w Merin, na przedmieściach Genewy. Opuszczony gmach przeszedł gruntowną renowację, łącznie z dobudowaniem dodatkowej kondygnacji. Założenie przyświecające przeprowadzce było jedno, jasne i klarowne – chęć zoptymalizowania produkcji dwóch kluczowych dla Françoisa-Paula Journe’a elementów zegarka pod jednym, nowoczesnym dachem, przy jednoczesnym zapewnieniu maksymalnego poziomu komfortu wszystkim pracownikom. Journe często podkreśla, jak wręcz pedantycznie podchodzi do każdego tworzonego przez siebie egzemplarza, i to właśnie ta konsekwencja jest chyba najbardziej imponującym elementem projektu. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że tak ogromna i adekwatnie kosztowna inwestycja powstała, by rocznie wykonać raptem niespełna 1 000 zegarków.
W Merin obie niezależne od siebie części (choć ściśle współpracujące) produkują od A do Z kompletne cyferblaty (Les Boitiers de Geneve) i koperty (Les Cadraniers de Geneve), a dodatkowo – choć to utrzymywane jest w pewnej tajemnicy – tarcze dla kilku innych, topowych manufaktur. Wszystko odbywa się w ściśle kontrolowanym procesie, gwarantującym idealne warunki niezależnie od pory roku – a to wbrew pozorom czynniki, które szczególnie przy produkcji niektórych typów tarcz grają ważną rolę.
Prowadzone w manufakturze etapy produkcji tarczy to m.in. obróbka CNC, satynowanie, piaskowanie, polerowanie, aplikowanie indeksów, różnego rodzaju powłoki galwaniczne, emaliowanie, giloszowanie, ręczne grawerowanie oraz tampondruk. Ten ostatni to „malowanie” na powierzchni tarczy wszelkiej maści skal, podziałek i napisów, za pomocą specjalnego tamponu-stempla, wykonanego z materiału przypominającego silikon. U Journe’a zajmuje się tym od dekad sympatyczny Dinh-Sang Ngo, specjalista w swoim fachu, który sam wykonuje nawet potrzebne do pracy narzędzia. Pan Sang jest częścią teamu marki od roku 2000, kiedy (w innej lokalizacji) Les Cadraniers de Genève zainaugurowało swoją działalność.
Koperty z kolei przechodzą szereg produkcyjnych etapów, na czele z obróbką surowych materiałów (również ceramiki), spawaniem, grawerowaniem i złożonymi etapami wykończenia i dekoracji oraz finalnym montażem. Ta część produkcji zarezerwowana jest wyłącznie dla F.P. Journe, i obejmuje cały przekrój kolekcji, od najprostszych po najbardziej skomplikowane referencje. Journe sięga także po nietuzinkowe materiały, jak np. aluminium czy tantal, z którego wykonano kopertę mojej absolutnie ulubionej referencji manufaktury – Chronomètre Bleu.
In-house
Nie ma wątpliwości, że współczesne zegarki z modelu „in-house” uczyniły świętego bożka, któremu stara się hołdować każdy, za wszelką cenę dążąc do niezależności. O ile jednak w przypadku mniejszych marek i zegarków z dolnej i średniej półki ma to dyskusyjny sens, w przypadku graczy poziomu F.P. Journe jest niemalże koniecznością. Własna linia produkcyjna pozwala przede wszystkim szczegółowo kontrolować proces powstawania poszczególnych komponentów zegarka – w tym wypadku kopert i tarcz – od surowego materiału po najdrobniejsze detale wykończenia. François-Paul Journe często sam podkreśla, jak istotnym elementem zegarka jest dla niego cyferblat. To od niego zaczyna proces projektowania każdego nowego modelu, więc możliwość dowolnego w sumie realizowania nawet najbardziej nietuzinkowych wizji jest nieoceniona.
Własna manufaktura komponentów daje również praktycznie całkowitą niezależność od zewnętrznych dostawców, a jak pokazały ostatnie lata, z tym bywa różnie. Na końcu stoi jeszcze jeden, nie mniej, a może nawet bardziej istotny aspekt – jakość. Zegarki F.P. Journe cenione są przez kolekcjonerów nie tylko za niepowtarzalność, charakter i osobę charyzmatycznego Françoisa-Paula Journe’a, ale również za bardzo wysoki poziom wykonania. Jak często podkreślano podczas naszej wizyty, jakość nawet najdrobniejszego elementu jest kluczowa, a własna, kompleksowa manufaktura, plus odpowiednio wykwalifikowana kadra, taki poziom gwarantuje.