Recenzja Norqain Wild One Skeleton w letnim odcieniu turkusu
Koperta z lekkiego, karbonowego kompozytu, szkieletowany mechanizm i tarcza, a do tego ewidentnie wakacyjne barwy – czy Norqain Wild One Skeleton Turqouise może być wręcz wzorcowym zegarkiem na lato?
Chociaż pogoda za oknem nie rozpieszcza a lato jest już tylko mglistym wspomnieniem (pomijając to, że go praktycznie nie było) popuśćmy na chwile wodzę fantazji. Za każdym razem przed nadchodzącymi wakacjami zastanawiamy się jakie cechy musi mieć zegarek, by spełniać wymagania idealnie nadającego się na ciepłe miesiące roku. Z grubsza można oczywiście uznać, ze na wakacje zabrać można każdy czasomierz, bo to przecież zależy do tego, jak intensywnie odpoczywamy, gdzie jedziemy i wreszcie czego oczekujemy od naszego zegarka. Kiedy tworzymy coroczną listę TOP najlepszych zegarków na lato i wakacje, skupiamy się na kilku kryteriach. W mojej ocenie idealny „letniak” to czasomierz niezobowiązujący, prosty funkcjonalnie, odporny na ewentualne czynniki zewnętrzne (np. wodę, gdyby przyszło nam do głowy pływanie albo nurkowanie) i po prostu wygodny, przyjemny w użytkowaniu, niemal taki, o którym zapomnimy, kiedy zapięty jest na nadgarstku. Do tego dochodzi specyficzny wymiar lata i wakacji, czyli formalność pozostawiona w szafie i zastąpiona czymś lżejszym, odważniejszym bawiącym się kolorami i formami.
Jak na tym tle i wobec tak w sumie wygórowanych oczekiwań wypada flagowy model małej, rodzinnej marki Norqain? O tym postanowiłem się przekonać, zabierając go na wakacje do Portugalii.




Norqain
Rodzinna, niezależna marka Norqain powstała w szwajcarskim Nidau (okolice Biel/Bienne) w 2018 roku. Na jej czele stanął CEO Ben Küffer, wspierany przez współzałożycieli w osobach Teda Schneidera i Marka Streita. Wolną od zewnętrznych udziałowców formą postawił sobie za misję tworzenie doskonałej klasy zegarków „Swiss Made”, opartych o własny, oryginalny design, komponenty od najlepszych szwajcarskich dostawców oraz innowacje. To ten ostatni element przyniósł Norqainowi sukces, zwłaszcza kiedy firma postanowiła związać się z Jean-Claude’em Biverem.
Legendarny „król Midas” branży zegarkowej zaproponował Norqainowi to, co robił w przeciągu całej swojej kariery najlepiej – stworzenie czegoś, czym firma wyróżniałaby się na przeładowanym propozycjami rynku. Wspólnymi siłami stworzono kompozyt o wdzięcznej nazwie Norteq® – polimeru włókna węglowego, charakteryzującego się wagą o 3,5 razy mniejszą, niż tytan (i 6 razy mniejszą, niż stal). Kompozyt użyty został do budowy kopert stworzonej razem z Biverem linii Wild One, która chyba najlepiej oddaje filozofię działania Norqaina. Z połączenia dwóch wspomnianych elementów – materiału oraz projektu J-C. Bivera – powstał bohater tej recenzji.

Wild One Skeleton
Jeśli zgodzicie się ze mną, że letni zegarek na wakacje powinien być niewymagający, maksymalnie komfortowy i bezproblemowy – szkieletowany Wild One spełnia wszystkie te kryteria znakomicie. Spora, mierząca 42 mm średnicy i 12,3 mm grubości na papierze (tym wirtualnym) może wydaje się duża, ale w praktyce wypada zaskakująco kompaktowo i wygodnie – a nadgarstka przesadnie dużego nie posiadam. Dla posiadaczy mniejszych nadgarstków stworzono również wariant 39 mm.

Nawet przy lug-to-lug na poziomie niespełna 50 mm Wild One nosi się świetnie, co oczywiście w dużym stopniu przypisać wypada wadze. Ta jest istotnie piórkowa, bo poza Norteqiem, obudowę zmontowano z gumy oraz tytanu. Tytanowy jest wewnętrzny rdzeń, w którym montowano mechanizm oraz tarczę. Guma zaś pełni rolę elementu antywstrząsowego i zabezpieczającego oraz umożliwia opcje kolorowania zegarka na praktycznie dowolną barwę. Wild One oferowane jest więc w całej ich palecie, a wersja Skeleton to m.in. jaskrawy pomarańcz „Coral”, seledynowa zieleń „Gecko”, pastelowy niebieski „Sky Blue” czy wreszcie fiolet. Najlepiej jednak wypada turkusowo-niebieska opcja „Turquoise”.


Z lekko fakturowaną czernią karbonowego kompozytu kontrastuje więc turkusowa, środkowa cześć koperty z jej dwiema wypustkami po bokach, fakturowany pasek z gumy oraz elementy tarczy. Cyferblat – jak łatwo zresztą domyślić się po nazwie modelu – jest szkieletowany, z transparentnym wglądem w elementy szkieletowanego mechanizmu. Pod płaskie, szafirowe szkło, otoczone kolorowym (tutaj turkusowym) ringiem, Norqain montuje lekko uniesiony pierścień ze skalą minutową oraz dysk z podziałką minutową i zestawem dużych, prostokątnych indeksów godzinowych, fazowanych i zaopatrzonych w odrobinę luminowy. W centrum zamocowano trzy duże, proporcjonalne wskazówki, wykończone ładnym fazowaniem i turkusową luminową. Sekundnik wieńczy turkusowy grot. Projekt uzupełnia logo Norqaina, które naniesiono na spodnią stronę szafirowego szkła. Resztę przestawienia stanowi wgląd w elementy mechaniki, na czele z dużym kołem balansowym oraz otwartym bębnem sprężyny głównej. I widok to całkiem przyjemny dla oka, choć w praktyce nieco utrudnia odczytywanie czasu. Nie, żeby był w ogóle niemożliwy, ale z pewnością szkieletowany cyferblat i srebrne wskazówki nieco się ze sobą zlewają.


Widoczny przez tarczę mechanizm to budowany dla Norqaina przez manufakturę Sellita kaliber N08S, na bazie kalibru SW200-1. Werk jest wykończony w pasującym do całości stylu, łącznie z piaskowanymi mostkami i personalizowanym wahnikiem automatycznego naciągu. Tykająca z częstotliwością 4 Hz (28 800 A/h) konstrukcja ma 41 godzin rezerwy chodu, a jej dokładność zapewnia certyfikat chronometru COSC.

N08S nie jest oczywiście szkieletowanym mechanizmem z wyższej półki, ale swoją rolę spełnia doskonale. Co więcej, choć zazwyczaj nie jestem fanem transparentnego zegarmistrzostwa, do tego zegarka – jego lekkości i sportowego charakteru – pasuje znakomicie.
Wrażenia, dostępność i cena
Przez tydzień mojego wakacyjnego wypadu do Portugali nie zdejmowałem Norqaina Wild One Skeleton praktycznie ani na chwilę. Doskonale sprawdził się w każdych okolicznościach, zarówno podczas eksplorowania ciasnych, ale malowniczych uliczek Lizbony, pływania w oceanie i wreszcie wieczornych eskapad gastronomicznych po mieście, z niekończącym się wachlarzem (skądinąd znakomitych) owoców morza. Powiecie, że przecież do tego nadawałby się dobrze prawie każdy inny zegarek sportowy – prawda, ale Wild One Skeleton Turqouise daje coś ekstra.


Przede wszystkim materiały, dzięki którym zegarek jest tak lekki, że z automatu wygodnie się nosi i bardzo przyjemnie układa na przegubie. Te same materiały (Norteq i guma) pozwalają nie przejmować się ani ewentualnymi zarysowaniami, ani pobrudzeniem, a gumowy pasek w sportowym zegarku to zawsze dobry wybór.
Choć może design modelu Wilde One Skeleton nie jest żadną rewolucją i nie wymyśla koła na nowo, jest na tyle oryginalny, a przy tym spójny, że zapisuje kolejny plus w ocenie. Oczywiście ten element zegarka zawsze jest subiektywny, ale czerń karbonu, jaskrawo turkusowe akcenty i wreszcie szkieletowany cyferblat (i mechanizm) współgrają ze sobą znakomicie, tworząc bardzo estetyczny, współczesny produkt.
Norqain wycenia egzemplarz modelu Wild One Skeleton na niespełna 25 000 PLN, co czyni go jednym z droższych w ofercie marki. Chociaż zegarków w podobnej cenie na rynku nie brakuje, trudno (żeby nie powiedzieć nie sposób) znaleźć coś choćby trochę podobnego. I w tym właśnie tkwi największa siła filozofii marki, której istotnie udało się stworzyć bardzo dobrej jakości produkt „Swiss Made”, który ma swój własny charakter.




Norqain Wild One Skeleton Turquoise
| Producent | Norqain |
| Nazwa modelu | Wild One Skeleton Turquoise |
| Ref. | N3000.07Q27.B07 |
| Mechanizm | z automatycznym naciągiem |
| Symbol mechanizmu | N08S |
| Rezerwa chodu (h) | 41 |
| Tarcza | szkieletowana |
| Koperta | Norteq, guma |
| Średnica (mm) | 42 |
| Wysokość (mm) | 12,3 |
| Wodoszczelność | 200m |
| Pasek | gumowy |
| Cena (PLN) | 24600 |





